2017-02-18

Dzień za dniem – jak Ignit realizuje postanowienia noworoczne



Od Nowego Roku minęło ponad półtora miesiąca, więc chyba jesteśmy już w punkcie, w którym duży odsetek postanowień noworocznych rozwiewa się w siwy dym. Ja swoich nadal się trzymam, choć na takiej zasadzie, że jednego dnia wychodzi mi to lepiej, drugiego gorzej. Traktuję kwestię tych postanowień trochę jak eksperyment (jak długo wytrwam?), a trochę jak coś, czym można się podzielić; może ktoś z czytających te słowa bohatersko stara się wytrwać w postanowieniu, żeby nie jeść słodyczy albo chipsów, albo jeść codziennie warzywa, albo co tydzień sprzątać mieszkanie, i poczuje, że Nie Jest Sam w swoich Zmaganiach?

1 stycznia 2017 zawzięłam się i stwierdziłam, że w tym roku zamierzam:
- codziennie pisać (liczy się również spisywanie notatek do fabuł oraz pisanie notek na blog)
- codziennie czytać beletrystykę lub literaturę faktu (artykuły w necie się nie liczą)
- codziennie zażywać ruchu w postaci spaceru i/lub ćwiczeń.

Nie podchodzę do tego wszystkiego jakoś strasznie sztywno – te założenia miały działać na moją korzyść, a nie utrudniać mi życie – więc jeśli czasem chcę inaczej spożytkować czas, albo wieczorem głowa mi pęka od migreny i nic nie jestem w stanie zdziałać, to przechodzę nad tym do porządku dziennego. Nic na siłę, liczy się długofalowy trend.

A statystyka wygląda póki co tak:

Styczeń

Dni bez pisania/blogowania – 4
Dni bez czytania – 2
Dni bez gimnastyki czy spaceru – 4
Dni bez gimnastyki, gdzie spacer był krótszy niż 25 minut – 6


Luty (do 17 lutego)

Dni bez pisania/blogowania – 3
Dni bez czytania – 2
Dni bez gimnastyki czy spaceru – 2
Dni bez gimnastyki, gdzie spacer był krótszy niż 25 minut – 5


Najlepiej mi wychodzi czytanie dzień w dzień (chociaż gdyby nie postanowienie ogłoszone na blogu, pewnie już dałabym z tym sobie spokój i spróbowałabym „skanibalizować” te pół godzinki czy godzinkę lektury na inne cele), najgorzej – fundowanie sobie codziennej dawki ruchu. To ostatnie zmieni się, kiedy przyjdzie wiosna; mam wrażenie, że nawet moje koty są pozytywniej nastawione do śniegu i mrozu (bądź odwilży i chlapy) niż ja. Inna sprawa, że małe perturbacje zdrowotne na początku lutego zepsuły mi statystykę, gdy chodzi o ruch: wychodzenie na dwór ograniczyłam przez te 4 dni do minimum, a gimnastykować się trudno, kiedy człowieka bolą organy wewnętrzne.

Z negatywów – wciąż jeszcze nie udało mi się dojść do konstruktywnych wniosków w kwestii tego, jak organizować sobie czas, żeby było „dobrze”. Wypada chyba powiedzieć, że czasu jest ZAWSZE, z definicji za mało. (I tak, zdaję sobie sprawę, że wszyscy mamy go do dyspozycji tyle samo... i nie wiem, co robię źle, pomijając fakt, że przedawkowuję Internet... ale dla równowagi nie oglądam telewizji ani nie gram w żadne gry. A sypiam notorycznie za krótko.)

Obrazek na dzisiaj - Giovanni Francesco Romanelli, Chronos i jego dziecko, XVII wiek. Chronos, siwobrody starzec będący personifikacją czasu i często przedstawiany z kosą w ręku, niejednokrotnie bywał utożsamiany z Kronosem, jednym z tytanów, mimo że wyjściowo były to dwie różne postacie. Poniższy obraz znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie.








4 komentarze:

  1. Anonimowy18.2.17

    No to przecież nie jest źle!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irytuje mnie poczucie, że starając się cały czas robić kilka rzeczy równolegle, ze wszystkim pełznę do przodu strasznie wolno albo łapię zaległości. A realizacja postanowień noworocznych służy głównie do tego, żebym nie odpoczywała przed komputerem, tylko oddając się choć trochę wartościowszym zajęciom...

      Usuń
  2. Anonimowy18.2.17

    Nigdy w życiu nie podejmowałam postanowień noworocznych, ale życzę Ci powodzenia w Twoich.
    Co do internetu: na przełomie 2016 i 2017 jakoś udało mi się odciąć od wieści z kraju i ze świata, i starannie to kultywuję... tylko nagle przeglądanie internetu stało się jakieś dziwnie krótkie, bo 1/3 odwiedzanych miejsc mi odpadła, a z pozostałych połowa to komiksy. (wiem, że Ty raczej nie czytasz polityki, więc Cię to nie dotyczy, tak tylko się dziele).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz wsiąkam głównie w "ciekawostkowe" artykuły historyczne. I dyskusje ze znajomymi na Fb...

      Usuń