2017-12-25

Z okazji Świąt


Po maratonie sprzątania i gotowania, a później zmywania po wieczerzy wigilijnej udało mi się wieczorem - po raz pierwszy od trzech dni - zasiąść na dłużej z laptopem na kolanach. Najpierw zapadłam w surfowanie po sieci i dowiedziałam się rzeczy dziwnych (parę dni temu od Starego Kisielina w stronę Nowej Soli jechała lokomotywa widmo bez maszynisty i świateł – podobno efekt stłuczki z koparką i braku ciśnienia w hamulcach). A potem zaczęłam się zastanawiać, co by tu z okazji Bożego Narodzenia napisać na blogu.

Na dzień przed Wigilią wybrałam się do centrum handlowego po ostatnie prezenty z listy. Jestem odporna na tłum i zamęt w miejscach publicznych, ale doznałam miłego zaskoczenia, bo żadnego tumultu ani długich kolejek nie było – owszem, w Stokrotce i Rossmannie ruch, ale bez dantejskich scen (może całe szaleństwo zakupowe przewaliło się przed weekendem?) Przedświąteczny rozgardiasz zakupowo-prezentowy odbieram w sumie pozytywnie, między innymi dlatego, że w branży wydawniczej obroty wzrastają przed świętami (moje serduszko cieszy każda książka kupiona zamiast plastikowej zabawki albo słodyczy z Lidla, sama solidarnie dorzuciłam swoją cegiełkę do statystyki, obdarowując rodzinę łupami upolowanymi w księgarni sieciowej).

W całym domu pachniało dzisiaj karpiem poddawanym obróbce termicznej na dwa sposoby (to nie ja stoczyłam krwawą walkę z rybskiem i nie ja go pilnowałam, kiedy pyrkotało w garze oraz skwierczało na patelni, od oprawiania ryb i mięsa są w tej rodzinie inni) i koty miauczały w kuchni jak szalone, ale kiedy dostały troszkę mięska z rybiego łba, wzgardziły. Ofelia łaskawie wychłeptała rybny rosół. Sammet przespał wieczerzę wigilijną rozwalony nonszalancko na krześle, od czasu do czasu otwierając jedno ślepie, żeby zerknąć na zastawiony stół. Potem zbudził się, zeskoczył i doszło do standardowej już wymiany uprzejmości międzykocich, czyli kocur podszedł za blisko do kocicy, a ona powiedziała WRRRRR. (Na zdjęciu - marudna Ofelia na fotelu.) 

Postny barszcz wigilijny co roku przyprawia mnie o stres, bo tuż po sporządzeniu (jestem leniwa i wspomagam się barszczem z koncentratu, ale mieszam go z wywarem warzywnym, dolewam ocet, sok z cytryny i doprawiam) jest niedobry, ale przez noc w cudowny sposób się przegryza i zyskuje równowagę smaków. Kiszona kapusta na ciepło z grochem i furą przypraw jest pyszna. A w ogóle to Wigilia bez alkoholu i bez telewizora rządzi. I tego się trzymamy.

Za kilka dni będziemy sobie wszyscy ponownie składać życzenia noworoczne, ale dzisiaj, w refleksyjnym i nieco zabarwionym melancholią nastroju, czytającym te słowa życzę 1) standardowo: zdrowia i spokoju, 2) żeby w końcówce roku 2017 mieli możliwość zająć się czymś, co jest dla nich ważne, i poczuć się dobrze (bez względu na to, czy będą spędzać czas z rodziną, czy przeciwnie, relaksować się w samotności). I z tej okazji, zamiast jak w poprzednich latach wstawić okolicznościowy obrazek z Dzieciątkiem w stajence, linkuję zupełnie nieświąteczną piosenkę. A w zasadzie teledysk.







1 komentarz:

  1. Anonimowy26.12.17

    Dziękujemy za życzenia.Kot śliczny.Ja też kupiłam dwie książki na prezent-mężowi Berena i Luthien,ładnie ilustrowana a teściowej Rozważna i romantyczną.No i teraz mozna posiedzieć...

    Chomik

    OdpowiedzUsuń