2019-01-03

Podsumowanie czytelnicze (połowy) roku 2018


Nie wiem, jak to się stało, że chociaż od kilku lat staram się systematycznie zwiększać liczbę czytanych książek (na miarę sił i rozsądku - pracuję z tekstem, więc po godzinach nie zawsze mam ochotę na czytanie dla rozrywki), dopiero w drugiej połowie 2018 wdrożyłam genialny zwyczaj, jakim jest prowadzenie w zeszycie listy przeczytanych tytułów. Proste, a w magiczny sposób motywuje do kończenia książek. Zauważyłam, że kiedy do końca zostało mi kilkadziesiąt stron, zawsze staram się je przeczytać jednym rzutem, żeby móc dopisać do listy kolejny tytuł.

Kompletnie nie pamiętam, co czytałam w pierwszej połowie roku (oprócz "Legendy o samobójstwie" Davida Vanna przeczytanej i zrecenzowanej w styczniu), ale było tego niewiele, bo głównie miotałam się pomiędzy tłumaczeniami a urządzaniem mieszkania i przeprowadzką. Od 1 lipca do końca grudnia 2018 w zeszycie znalazło się 20 tytułów, z czego 17 pozycji to beletrystyka, 2 - reportaże, a 1 - pozycja non-fiction. Poniżej pełna lista.

Lipiec

Anna Hrycyszyn - "Zatopić Niezatapialną"


Sierpień

Marta Kisiel - "Toń"


Wrzesień

Radek Rak - "Kocham cię, Lilith"
Marta Abramowicz - "Zakonnice odchodzą po cichu" (reportaż)
Anna Lange - "Clovis La Fay. Magiczne akta Scotland Yardu"
Marta Kisiel - "Dożywocie"
Maja Lidia Kossakowska - "Zbieracz burz", tom 1
Marta Kisiel - "Siła niższa"
Jim Butcher - "Pełnia księżyca"


Październik

Jim Butcher - "Front burzowy"
Maja Lidia Kossakowska - "Zbieracz burz", tom 2
Daniel Magariel - "Nasz chłopak"
Aneta Jadowska - "Trup na plaży"


Listopad

Terry Pratchett - "Potworny regiment"
Ian MacLeod - "Wieki światła"
Wojciech Tochman - "Bóg zapłać" (zbiór reportaży)
Lundy Bancroft - "Why does he do that" (non-fiction)
Katarzyna Rupiewicz - "Redlum"


Grudzień

Martyna Raduchowska - "Szamanka od umarlaków"
Susanna Clarke - "Jonathan Strange i pan Norrell"



Świetny wynik czytelniczy we wrześniu oczywiście wynika z tego, że w lipcu oraz sierpniu zaczynałam czytać kolejne książki i odkładałam je na półkę po kilkunastu czy kilkudziesięciu stronach, a we wrześniu Zebrałam Się i pokończyłam to wszystko hurtem.

Największym pozytywnym zaskoczeniem roku okazała się powieść Anny Lange "Clovis La Fay. Magiczne akta Scotland Yardu". Serdecznie polecam tę książkę wszystkim, którzy lubią w fantastyce klimaty XIX-wieczne, i niecierpliwie liczę na kontynuację! Z odkryć mniej pozytywnych - byłam pewna, że słynny cykl Jima Butchera bardzo mi się spodoba, ale okazało się, że jednak to nie moje klimaty (napisane rewelacyjnie, chylę czoła przed quasi-chandlerowską narracją, Harry Dresden to teoretycznie ten typ bohatera, który powinien mi przypaść do gustu... ale po przeczytaniu dwóch tomów jakoś nie ciągnie mnie do następnych; zbyt dużo zmiksowanych motywów z różnych kręgów kulturowych i za bardzo "zabili go i uciekł"). Sądziłam też, że to niemożliwe, żebym kiedykolwiek narzekała na przerost pięknych, poetyckich opisów nad fabułą, ale "Zbieracz burz" Mai Lidii Kossakowskiej udowodnił, że niestety się myliłam (ta książka obfituje w przepiękne obrazy, ale fabuła - ze szczególnym uwzględnieniem zachowań bohaterów - sfrustrowała mnie i rozczarowała gorzko).

W 2019 postanowiłam dołączyć do popularnego wyzwania czytelniczego i przeczytać 52 książki w 12 miesięcy. Wprawdzie czytelnictwo to nie wyścig i ilość nie przechodzi w jakość, wprost przeciwnie - najlepsza proza zwykle wymusza czytanie wolno, z namaszczeniem i uwagą (powieść "Jonathan Strange i pan Norrell" Susanny Clarke czytałam po kawałku przez ponad dwa lata, a kiedy skończyłam, stwierdziłam, że niniejszym trafiła na listę moich najulubieńszych lektur). Jednak uznałam, że po pierwsze - wyzwanie dobrze mi zrobi, po drugie - warto dołączyć do inicjatywy promującej czytelnictwo, nawet jeśli jest to inicjatywa nastawiona na ilość, gromadzenie "trofeów". I po trzecie - w mojej biblioteczce stoi tak potworna liczba nieprzeczytanych książek, że trzeba wreszcie zmienić ten nieprzynoszący mi chluby stan rzeczy. (Swoją drogą wypadałoby też odnowić kartę biblioteczną w bibliotece British Council i zwiększyć liczbę książek czytanych po angielsku...) 

Aktualnie czytam "Zakon Krańca Świata" Mai Lidii Kossakowskiej; skończyłam tom 1 i właśnie zabieram się do tomu 2.




5 komentarzy:

  1. Anonimowy4.1.19

    Nieźle!!
    Mnie też się "Zbieracz " nie podobał."Trup" jest niezły,Pratchett zawsze..

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "Trup na plaży" to zdecydowanie było jedno z pozytywnych literackich zaskoczeń tego roku!

      Usuń
  2. Też stosuję system prowadzenia listy, ile czego czytam. Ale nie przyszło mi dotąd do głowy, żeby dlatego stosować "sztukę dla sztuki"... Szkoda życia na kiepską literaturę. Już i tak doszłam do wniosku, że mi życia na dobre książki braknie ;) Poza tym gdzie sens w czytaniu czegoś tylko dla wyniku? Zdecydowanie wolę się literaturą delektować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapisuję swoje lektury od wielu lat. To pomaga systematyzować wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy15.1.19

    Też wpadłam na ten system i to kilka lat temu. Zaczęło się od tego, że złapałam się na wypożyczaniu z biblioteki nieświadomie tych samych tytułów. Czytając około 100 pozycji rocznie i mając kiepską pamięć do okładek jest to możliwe.
    Niedawno przepisywałam te zeszyty i kalendarze do Excela. To dopiero ułatwia życie! Listę można mieć zawsze przy sobie, szybko sprawdzić lub zintegrować z OneNotem, gdzie z kolei wypisuje sobie co jeszcze chciałabym przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń