2019-05-06

Maj, zielony maj



Snułam ambitne plany, czego to ja nie napiszę, nie dokończę i nie ogarnę w długi weekend majowy... Skończyło się tak, że moim największym osiągnięciem w ciągu tych kilku dni były długie spacery w pola (przynajmniej korzystne dla zdrowia) oraz kryzysowe przemyślenia ciemną nocą (mniej korzystne dla zdrowia). Ale nic to. Właśnie pakuję się na wypad beskidzki, a z sympatycznych rzeczy pozwalam sobie zalinkować kolejny zapis wrażeń z lektury antologii "Harda Horda", tym razem na blogu Agnieszki Żak.

Zapomniałam się pochwalić, że w majowym numerze Nowej Fantastyki ukazało się przetłumaczone przeze mnie opowiadanie Michaela Swanwicka Konik z Dalarny! Krótkie, wyraziste i nieco baśniowe (mała dziewczynka wędrująca przez wielki ciemny las...) postapo w settingu szwedzkim. Polecam, dla mnie to jeden z tych tekstów, które zapadają w pamięć, nawet jeśli miałam trochę zastrzeżeń do logiki. 

Wielkimi krokami przybliżają się Warszawskie Targi Książki. Jak już wspominałam, w niedzielę (26 maja) na imprezie pojawią się WSZYSTKIE autorki Hordy, cała trzynastka!
Zapraszamy na nasze wspólne punkty programu:

- panel dyskusyjny w Strefie Fantastyki w godzinach 11.00–12.00 (tak, TRZYNASTOOSOBOWY panel dyskusyjny :D)
- wspólny dyżur autografowy 12.00–13.00 na stoisku SQN (stoisko 161/D15).

Ja z kolei będę miała dyżur autografowy w sobotę (25 maja) w godzinach 13.00–14.00 na stoisku Nagrody im. Janusza A. Zajdla w Strefie Meet Point. To może być najlepsza okazja, żeby mnie wyhaczyć i spokojnie porozmawiać przez chwilę w tym gigantycznym tłumie.

Jutro wyjeżdżamy z Jerzym na dziesięć dni do Piwnicznej - według prognoz ma być chłodno i deszczowo, a nowiutkie buty wycieczkowe po pierwszych próbach rozchodzenia trochę mnie obcierają (sam but jest w porządku, ale mają niewygodne cholewki), więc zobaczymy, jak się uda ten wyjazd... Nie zabieram laptopa (szok! rewolucja! kryzys wieku średniego!), wezmę tylko zeszyt i będę wieczorami zapisywać notatki długopisem, jak za króla Ćwieczka. Z jakiegoś względu nie potrafię ręcznie na papierze dziergać spójnego tekstu, umiem tylko notować pomysły i pojedyncze zdania, ewentualnie oderwane akapity. Sprawdza się to dobrze na etapie "brainstormingu fabularnego", kiedy dopiero wymyślam w zarysie akcję tekstów. Znajomi, którzy mnie uważają za osobę uporządkowaną i skrupulatną, nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą. Poniższa sterta baaardzo wstępnych notatek do kolejnej książki pokazuje, do jakiego stopnia są w błędzie...




Tymczasem na froncie kocim wydarzyła się rzecz zaskakująca. Ofelia, bidula, już na drugi dzień po wyrwaniu złamanych kłów zrobiła się zdumiewająco przyjazna, spokojna i wesoła, nawet na Sammeta nie syczy! Te nieszczęsne zęby musiały jej mocno doskwierać, a myśmy o niczym nie wiedzieli, bo kot jadł normalnie, nie okazując dyskomfortu (jako laik sądziłam, że bolące ząbki przeszkadzałyby w jedzeniu... otóż najwyraźniej nie). Mam wyrzuty sumienia, że nie zorientowałam się wcześniej. Trudno, przynajmniej teraz nareszcie jest szczęśliwsza.

Ostatnia dobra wiadomość - jakoś w najbliższych tygodniach na sieci pojawi się do ściągnięcia darmowy ebook z opowiadaniem W krainie sylfów, gdzie Brune tropi agentów Otchłani w powietrznym dominium.

Następny wpis pojawi się na blogu, kiedy wrócę z Piwnicznej, czyli po siedemnastym maja.


5 komentarzy:

  1. Anonimowy8.5.19

    Fajnego wyjazdu i pogody!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Dziś właśnie byliśmy na pierwszej wycieczce i przewiało nas troszkę :) Ładne widoki, śliczna majowa zieleń!

      Usuń
  2. Odpoczywaj! I niech buty dobrze się spiszą i nie obcierają. Bo wtedy zdecydowanie wędrówki nie są tak przyjemne, jak powinny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpukać, na razie w grubych skarpetach nie jest źle!

      Usuń
  3. hejka
    mam własną Hordę :), godne teksty ... niektóre aż się proszą o ciąg dalszy.
    pozdrowienia z deszczowej Wieliczki

    OdpowiedzUsuń