2019-08-02

Wieści na początek sierpnia


Lato mija nieubłaganie - cichutko i niepostrzeżenie nastał sierpień. Mieliśmy w drugiej połowie lipca jechać z mężem w Beskid Niski, do Jaślisk, ale zmieniliśmy plany, pojedziemy dopiero za jakieś dwa tygodnie. Na razie siedzę w Lublinie i spokojnie pracuję. 

Jak to w sezonie ogórkowym, dzieje się niewiele, wieści mam ledwie garstkę. Na łamach Esensji jakiś czas temu pojawiła się dość obszerna analiza trzech pierwszych tomów Teatru węży zatytułowana Dwie barwy magii, wiele barw świata. Autorką jest Aleksandra Klęczar z bloga "Terrae Ignotae". Omawia uniwersum Zmroczy, postać Krzyczącego w Ciemności oraz konstrukcję fabularną poszczególnych tomów. Zachęcam do lektury! 

Z kolei Śpiew potępionych doczekał się trzech kolejnych recenzji:




Jeśli jeszcze nie znacie żmija, cztery tomy Teatru węży polecają się czułej uwadze ;)



Nie będzie mnie na Polconie w Białymstoku - rodzice wyjechali na urlop w góry, więc muszę być w Lublinie i zajmować się kotami. Najbliższy konwent, na jaki planuję się wybrać, to Copernicon w Toruniu (13-15 sierpnia). Poprowadzę tam po raz kolejny prelekcje "Nieporadnik młodego autora" i "Przyczajony gwóźdź, ukryte powrósło: czary i przesądy w hodowli zwierząt", wezmę też udział w kilku panelach dyskusyjnych. 

Nie jest jeszcze pewne, czy będę jechać w październiku na Krakowskie Targi Książki, ale istnieje taka możliwość. Wiadomo za to, że w semestrze zimowym będę znowu prowadziła warsztaty literackie w siedzibie lubelskiego Stowarzyszenia Fantastyki "Cytadela Syriusza" na Lwowskiej 12. W okresie od października do grudnia odbędzie się sześć dwugodzinnych spotkań, szczegóły podam na początku września.

Dział literacki Esensji żyje, ostatnimi czasy nawet zaktywizował się troszkę bardziej. Tym, którzy nie czytali, polecam dwa opowiadania opublikowane w lipcu, pierwsze ponure, drugie ciepłe i podnoszące na duchu jak kubek kakao:

Magdalena Świerczek-Gryboś - Bardzo trudne samobójstwo
Uczestniczka ekstremalnego wyścigu jachtów usiłuje przetrwać potworny sztorm. Opowiadanie o sensie ludzkiego życia i o jego kruchości.

Agnieszka "Raven" Szmatoła - O księżniczce i smokach
Urocza baśń o księżniczce, której życiową pasją stało się poznawanie smoczych zwyczajów.

* * *

Z bieżących wieści to tyle, a z drobiazgów ogólnożyciowych - łapcie pięć zdjęć fotogenicznego kota Sammeta w krótszej letniej szacie, koty są dobre na wszystko.

Sammet jest piękny, ale niezbyt głaskliwy: próby głaskania zwykle wywołują reakcję w postaci ostrzegawczego, piskliwego "miauu", a zaraz potem w ruch idą pazury... Niemniej, czasami bury książę bywa w nastroju na pieszczoty: kilka dni temu wyłożył się brzuszkiem do góry na kafelkach balkonowych, pozwolił mi się wymiziać po gardziołku i obfotografować. Łobuz jeden prowadzi aktywny tryb życia, ostatnio zniknął nam na prawie dobę. Potem wrócił wygłodniały i intensywnie mnie przepraszał, mrucząc i ocierając się o nogi, kiedy szykowałam mu śniadanko. Taki to z niego synuś marnotrawny...













2 komentarze:

  1. Sammet to trochę jak świętej pamięci Zonk moich rodziców, też z tych nietykalskich. ;) To był taki pratchettowski kocur farmowy, przyobleczona w ciało idea Greebo (to przez niego Greebo zawsze będzie dla mnie burym kocurem, nie czarnym ;) ): frędzle zamiast uszu, pysk cały w bliznach, same mięśnie obleczone skórą, postrach okolicznych kotów i co mniejszych psów. Niezbyt towarzyski, od ludzi raczej stronił. Chyba że go na głaski wzięło. Wtedy łaził za tobą i darł paszczę, żeby go wziąć na ręce. A jak się go nie brało, to sam właził. Po nodze. Z użyciem pazurów. Jakieś 8kg kota... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, niezły słodziak! :D Nie, Sammecik jest znacznie subtelniejszym chłopcem, waży tylko 4,5 kg i nie jest jakoś strasznie bojowy (aczkolwiek potrafi spuścić manto kotom sąsiadów, są świadkowie, którzy go widzieli w akcji). Jest za to typem przystojniaka i bardzo dba o swoje futro :)

      Usuń