2021-02-01

Średniowieczna ghost story ze Złotoryi

 

Poprzedni wpis był niewesoły, więc dziś mam dla odmiany coś optymistycznego. Czytam teraz książkę Iwony Kienzler "Dziwactwa i sekrety władców Polski" - wstyd się przyznać, ale moja wiedza historyczna jest mizerna, toteż nie potrafię się w żaden sposób odnieść do wiarygodności zawartych tam informacji, ale opowieści o niezrównoważonych, ekscentrycznych czy ewidentnie chorych psychicznie władcach to materiał, z którego na pewno prędzej czy później wykiełkują mi jakieś pomysły na teksty! Pozwolę sobie zacytować jeden krótki epizod z burzliwej biografii Bolesława II Rogatki zwanego też Łysym, Srogim lub Cudacznym (syn Henryka II Pobożnego urodzony między 1220 a 1225, zmarł w 1278). Ten krewki książę najprawdopodobniej cierpiał na jakieś zaburzenie osobowości, jego rządy mogłyby dostarczyć materiału na ciekawy serial (waśnie z braćmi, porwany biskup przetrzymywany w lochu, nieopłacone najemne wojska plądrujące kraj, klątwa papieska oraz żona, która wg jednego z kronikarzy uciekła pieszo w jednej sukni na Pomorze, bo się wściekła, że mąż ma kochanicę), ale z całego poświęconego mu rozdziału najbardziej mnie urzekła poniższa "ghost story". 

"Zdarzyło się też, że poddani księcia spłatali mu niezłego figla, i to zupełnie niezamierzonego. Otóż pewnego dnia Rogatka sądził mieszczanina ze Złotoryi, człowieka cieszącego się nieposzlakowanego opinią, który został oskarżony przez jakiegoś zawistnego współobywatela o ciężką zbrodnię. Dowody winy były oparte na bardzo wątłych przesłankach, ale ponieważ książę, od którego zależała wysokość wyroku, nie lubił brać udziału w posiedzeniach sądowych, a sprawa się przedłużała, w końcu stracił cierpliwość. Rogatka, jak pisze Długosz, był "w sądzeniu skory, zwykle bez rozeznania słuszności, zwłaszcza w sprawach gardłowych, wyrokujący", uznał więc oskarżonego za winnego, skazując go na karę śmierci. Polecił bezzwłocznie oddać nieszczęśnika katu i oznajmił, iż oczekuje przed zachodem słońca sprawozdania z egzekucji, po czym niezmiernie zadowolony, że ma już sprawę z głowy, wsiadł na konia i odjechał w sobie tylko znanym kierunku.

Skonsternowani sędziowie, po odjeździe księcia, ponownie gruntownie przyjrzeli się całej sprawie i zgromadzonym dowodom, po czym ostatecznie ustalili, że oskarżony jest zupełnie niewinny. Tymczasem wyrok wydano, nikt nawet nie ważył się donieść władcy o jego pomyłce, bowiem znając porywczość Rogatki, obawiano się, że książę odda katu nie tylko niesłusznie skazanego obywatela Złotoryi, ale także osobę, która doniosła o błędnym wyroku. W końcu postanowiono uciec się do podstępu: mieszczanina zamknięto w więzieniu, ale  "przez nieuwagę" zostawiono niedomknięte drzwi do jego celi, dzięki czemu nieszczęśnikowi udało się uciec. Zgodnie ze swoim życzeniem Rogatka otrzymał sprawozdanie z wykonania wyroku, a mieszkańcy Złotoryi liczyli, że sprawa nigdy się nie wyda, bowiem uznali oszustwo za mniejsze zło, niż mord dokonany w imieniu prawa na niewinnym człowieku.

I rzeczywiście, Rogatka nie domyślił się, że został wyprowadzony w pole. Tymczasem mężczyzna, któremu dzięki pomysłowości sędziów udało się umknąć katu, po kilkuletniej tułaczce, uznawszy, że wszyscy zapomnieli o incydencie, powrócił do rodzinnej Złotoryi, gdzie wiódł spokojne i szczęśliwe życie. Pewnego pięknego dnia, do grodu zawitał osobiście Rogatka i wkrótce po przyjeździe natknął się na niedoszłego skazańca na ulicy...

Jednak nie domyślił się, że widzi przed sobą żywego człowieka, który jakimś cudem uniknął śmierci. Wziął po prostu mężczyznę za zjawę i z przerażenia zamknął oczy... Kiedy je po chwili otworzył, nikogo już nie ujrzał, bowiem człowiek ów po prostu przytomnie uskoczył w boczną uliczkę i uciekł, gdzie pieprz rośnie.

To gwałtowne zniknięcie niedoszłego skazańca utwierdziło Rogatkę w mniemaniu, że miał do czynienia z duchem. Zaniepokojony począł wypytywać mieszkańców Złotoryi, czy widzieli również przybysza zza światów, który w mniemaniu Bolesława objawił się tylko po to, by zemścić się za wydany przed laty wyrok. Mieszczanie potwierdzili, dodając, iż owa zjawa pojawia się co jakiś czas w ich mieście, ale dzieje się to tak często, że przywykli i zupełnie nie zwracają na nią uwagi. W efekcie przerażony Rogatka wsiadł na konia i odjechał galopem do Legnicy, a w Złotoryi, ku radości mieszkańców, nie pokazał się już aż do dnia swojej śmierci."

(Iwona Kienzler, "Dziwactwa i sekrety władców Polski", s. 51-53).



Na obrazku - Bolesław II Rogatka z kochanką Zofią Doren i ulubionym pieśniarzem (wg przekazów był to lutnista Surrian, tu przedstawiony chyba jako gęślarz). Drzeworyt wg rysunku Jana Matejki, 1879.



7 komentarzy:

  1. Anonimowy1.2.21

    Dobre!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy1.2.21

    Ja coś tej babki czytałam,szybko sie czyta,mocno komercyjne.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie da się ukryć (że komercyjne). Ale wciąga!

      Usuń
  3. Anonimowy2.2.21

    Polecam „Historia naturalna i moralna jedzenia” Maguelonne Toussaint Samat,fajne było.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, nie znam tego! Zainteresuję się, dzięki!!

      Usuń
  4. Anonimowy4.2.21

    W Pirenejach opowiada się legendę o pochodzeniu szynki: pasterze wyłowili i świniaka, który wpadł do strumienia płynącego ze słonego źródła, mięso okazało się wyborne.
    We Francji jedzono wieprzowinę, ale nie cieszyła się szacunkiem, chłop mówiący o świni przepraszał za użycie takiego słowa.
    Nie siadano pod gwoździami, na których wisiała szynka. Mięso spadło kiedyś na jednego dziadka i pękła mu czaszka. Cała wieś uznała to za zemstę świni.
    Kat miał prawo łapać bezpańskie świnie, które potrafiły wchodzić do domów i pożerać niemowlęta. Tylko dla Chińczyków i Wietnamczyków świnia byłą symbolem powodzenia i dostatku. Zakaz jedzenia wieprzowiny zaszkodził rozprzestrzenienie się islamu w Chinach.
    Już w Egipcie u kresu V dynastii na malowidle grobowym przedstawiono tuczenie gęsi.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie fajne! Koniecznie muszę się zainteresować tą książką. A to malowidło z tuczeniem gęsi chyba kojarzę!

      Usuń