2022-08-10

Sierpniowa "Nowa Fantastyka": podbój kosmosu i głodny Coco, który się czai


Kochani! Nie jest dobrze: przez to, że złośliwa rzeczywistość nie chce się nagiąć do oczekiwań i co rusz funduje mi jakieś niespodzianki, wciąż jeszcze nie sfinalizowałam przekładu powieści, który powinnam była oddać z końcem lipca. Na plus: wrześniowy numer "Nowej Fantastyki" szczęśliwie pofrunął wczoraj do drukarni, do październikowego mamy już prawie komplet opowiadań zagranicznych (ponieważ będzie to jubileuszowy, CZTERDZIESTY numer, szykujemy niespodzianki, w tym jedno opowiadanie przetłumaczone z niemieckiego), a poza tym wreszcie znalazłam czas, żeby pokrótce zareklamować Wam numer sierpniowy.

Wiodącym tematem numeru był tym razem podbój kosmosu. Dział zagraniczny postanowił zawęzić ten leitmotiv do hasła "Mars", i to w dwóch wariantach: SF (opowiadania E. Catherine Tobler i Beth Goder) oraz pulpowa przygodowa fantastyka retro (Joe Lansdale). Szczególnie polecam "(R+O)/I = S": opowiadanie o Marsjanach, którzy zakradają się w pobliże minibazy kolonistów z Ziemi. Wyróżnia się poetyckim, finezyjnym językiem (Marceli Szpak namęczył się tłumacząc). "John Carter i marsjańscy metalowi ludzie" Lansdale'a w świetnym tłumaczeniu Tomasza S. Gałązki to... w zasadzie fanfik: opowiadanie pochodzi z antologii będącej hołdem dla cyklu marsjańskiego Edgara Rice Burroughsa, króla literatury pulpowej. Na Marsie panują warunki zbliżone do ziemskich, są tam stepy, żyją różne dziwne stworzenia obdarzone inteligencją, a John Carter, ziemski żołnierz, ugania się po planecie z gołym torsem i walczy z miejscowymi plemionami. Z kolei "Jak powiedzieć 'kocham cię' używając Wikipedii" autorstwa Beth Goder to opowiadanko o SI z marsjańskiej bazy. Chyba bardziej eksperyment myślowy niż realistyczna wizja, ale i tak obawiam się, że wyciśnie łzy z oczu każdemu, kto odruchowo antropomorfizuje maszyny i myśli "o, biedne małe autko" czy też "biedny mały robot".

Dla tych, których ani kosmos, ani Mars specjalnie nie bawią, mamy też dwa opowiadania bez choćby grama SF. "Sześć fikcji o jednorożkach" Rachael Jones to melancholijne urban fantasy o dziewczynie, która jako nastolatka spotkała w lesie jednorożca, a dokładniej jednorożkę (osobiście wolę formę "jednorogini", ale tłumacz był innego zdania) i przygarnęła go jak bezpańskiego psa czy kota. Waham się, czy to najsmutniejszy utwór z literackiej części numeru, czy przeciwnie, najbardziej optymistyczny. A "Jego śladem poprzez światło i mrok" Mimi Mondal, też fantasy, to cudny tekst dziejący się wbrew pozorom w epoce współczesnej (cyrkowcy jeżdżą tu ciężarówkami, więc mamy wiek XX lub XXI, ale gdyby nie te ciężarówki, atmosfera pasowałaby mi absolutnie do bezczasowego baśniowego "średniowiecza"). Hinduski folklor plus arabski dżinn!

Z opowiadań polskich pragnę szczególnie polecić tekst "Głodny Coco czai się tuż" Miki Modrzyńskiej (znanej niektórym z wpisów blogowych o podróżowaniu po dalekich krajach). Trochę realizm magiczny, a trochę horror: Hiszpania, smakowite tapas i tytułowy potwór. To opowiadanie było omawiane parę lat temu na moich lubelskich warsztatach literackich, bardzo podobało się uczestnikom, i jeśli dobrze pamiętam, to ja wtedy zachęciłam autorkę, żeby spróbowała je wysłać Michałowi Cetnarowskiemu! Dwa pozostałe opowiadania to "Cess i szkatułka szczęścia" Piotra Łobody - humorystyczne fantasy o zapijaczonej wojowniczce (tak, TO opowiadanie o zapijaczonej wojowniczce, które miało pierwotnie iść w numerze kwietniowym, ale zmieniła nam się koncepcja numeru) i "Gambit awansu" Marka Żelkowskiego, którego akurat nie czytałam, więc nic o nim nie powiem.

W dziale publicystyki Kamil Muzyka w artykule "Ale po co się ograniczać?" przybliża czytelnikom temat kosmicznych megastruktur, Agnieszka Włoka pisze o dystopiach, niezrównana Aleksandra Klęczar o Lukianie i motywie podróży na Księżyc, a Witold Vargas o brzeginkach. Prócz tego w numerze znajdziecie wywiady z Garym Flandro i Edem Neumeierem, felietony, recenzje i komiks.

Bardzo, BARDZO gorąco zachęcamy Was do kupowania rocznej prenumeraty, bo jeszcze tylko do 14. sierpnia trwa atrakcyjna promocja: dwanaście numerów w cenie ośmiu (za jedyne 97 zł, raczej ostatnia taka szansa w obliczu rosnącej inflacji) plus jedna z trzech książek do wyboru! Można wybrać "Upadek Gondolinu" Tolkiena, "Fizykę przyszłości" Michio Kaku lub kryminał "Śmierć w transsyberyjskim ekspresie":


Ci, którzy wolą e-wydanie, znajdą je w e-Kiosku:
https://www.e-kiosk.pl/nowa_fantastyka

Tradycyjnie też część naszych tekstów pozostaje dostępna w aplikacji Lecton w wersji audio:
https://lectonapp.com/pl/podcast/nowa-audio-fantastyka






4 komentarze:

  1. Ciekawy wątek z tą odmianą, czy jednorożka, czy jednorogini. I chyba stanę po stronie tłumacza. Gdyby to urocze zwierzątko zwało się jednoróg, to owszem, jak najbardziej jednorogini. Ale że przyjął się jednorożec, to chyba jednak bardziej jednorożka... Przynajmniej fleksyjne tak mi bardziej pasuje. Ale jestem otwarta na argumenty, czemu odwrotnie 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej hej! Dobrze pamiętasz z tym Coco. Gdyby nie twoja zachęta, nigdy nie wysłałabym tego tekstu do NF. Jak to się pięknie złożyło, że wyszedł za twojego (częściowego) panowania - przeznaczenie! Jeszcze raz ślicznie dziękuję - za pomoc i słowa zachęty. Masz to opowiadanie na sumieniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie się cieszę! :) To świetny, oryginalny tekst i wzbudził na warsztatach bardzo pozytywne reakcje!

      Usuń
  3. Anonimowy15.2.23

    To najgorszy numer w historii. Widać Nowa Fantastyka się kończy, skoro dochodzi już do publikowania opowiadań tak złych, jak "Cess i szkatułka szczęścia". Opowiadanie jest nudne, wulgarne i prostackie. Uwłacza wszystkiemu, co do tej pory reprezentowała Nowa Fantastyka. Przykro patrzeć na taki upadek. Tego nie da się czytać. Humor w tekście to opisy rzygania, bekania i dłubania w nosie. Pod względem fabularnym to zwykły gniot, niewciągający nawet przez chwilę. Opublikowanie czegoś takiego, to policzek zarówno dla czytelników, jak i utalentowanych autorów, którzy niegdyś gościli na łamach Nowej Fantastyki.
    A w powyższym artykule imię autora tego grafomańskiego dzieła jest błędne.

    OdpowiedzUsuń