2017-08-18

Z życia kotów


Dawno nie dzieliłam się anegdotami kocimi, najwyższa pora to zmienić.

Moje koty, jak to w sezonie letnim, wyemigrowały do ogrodu. Wystawiam im jedzonko na zewnątrz (sucha karma i woda stoją cały czas, mokre jest serwowane trzy-cztery razy dziennie, bo Jaśnie Państwo nie zgłaszają się po jedzenie o tych samych porach). Darmową stołówkę niestety wyczaił kot sąsiadów, potężny, gruby, szaro-biały typ ze zbójecką mordą (ma na białym nosku ciemną plamę, która mu nadaje wyjątkowo chytry wygląd). Jak go widzę, to przeganiam klaskaniem, ale nie jest taki głupi i wie, że tak naprawdę nic mu nie grozi. Kiedy drzwi wejściowe są zamknięte, podkrada się jak ninja i czyści miseczki metodą hit-and-run. Podejrzewam, że jest taki wygłodniały, bo sąsiedzi próbują go odchudzać i dziwią się, czemu nie chudnie... Ofelia i Sammet zachowują się jak melepety i nie umieją go pogonić - kocica syczy, ale się boi, a Sammet ma do intruza nastawienie "peace, love, saszetek z wołowiną starczy dla wszystkich".

Wieczorami do kocich misek podchodzą też jeże, ale w tym roku nie rzucają się tak żarłocznie na karmę Purina i gotowanego kurczaka, jak to dawniej bywało, bo padały deszcze i pysznych ślimaków jest w bród. Wczoraj podczas podlewania ogrodu po ciemku o mały włos nie nadepnęłam na jeża. Coś zaburczał, pofukał i szybciutko uciekł w krzaki.

Na zdjęciu: obrażona burość i wyluzowana burość, czyli Ofelia wyniośle ignoruje Sammeta, a Sammet ma to w... ogonie.



A ze spraw nie-kocich: wielkimi krokami zbliżają się zarówno Polcon w Lublinie (będę tam z prelekcją o medykach i szarlatanach), jak i wznowienie "Dwóch kart" tudzież premiera darmowego promobooka. Oficjalny program Polconu znajdziecie tutaj. Stay tuned!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz