2019-06-01

Warszawskie Targi Książki 2019 – sobota


Odkąd w 2015 r. po raz pierwszy pojechałam na Warszawskie Targi Książki, darzę tę imprezę szczególnym sentymentem. Nieodmiennie zachwyca mnie fakt, że odbywa się ona akurat na Stadionie Narodowym i że przyciąga dzikie tłumy (owszem, jestem introwertykiem, ale są okoliczności, kiedy tłum mi nie przeszkadza). Od tamtego wyjazdu nie wiadomo kiedy upłynęły cztery lata, a teraz znowu wybrałyśmy się do Warszawy we dwie z Anią „Cranberry” Nieznaj, podekscytowane jak nastolatki przed wyprawą na Przystanek Woodstock. 

W sobotę przyjechałyśmy do Warszawy tuż przed jedenastą, a niecałą godzinę później miałam już przypięty identyfikator i krążyłam po Stadionie Narodowym w poszukiwaniu Meet Pointu i Strefy Fantastyki, gdzie znajdowało się m.in. stoisko Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla. Po krótkim błądzeniu udało mi się trafić we właściwe miejsce i zostałam uściskana na powitanie przez Elę Gepfert. Obfotografowałam ze wszystkich stron stoisko zajdlowe, gdzie dumnie stały książki tegorocznych nominowanych, a po upewnieniu się, że „można braść”, zgarnęłam darmową broszurę Uroborosa z fragmentami nominowanych powieści i opowiadaniem Marty Kisiel Pierwsze słowo tudzież przypinkę „Wolna Sidheania” reklamującą powieść Triskel. Gwardia Krystyny Chodorowskiej.

W trakcie dyżuru autografowego odwiedzili mnie między innymi Kat (pozdrawiam!) oraz Moreni, Serenity i Ćma książkowa (również pozdrawiam!), dostałam też zaproszenie na Copernicon i przywitałam się z Olą Janusz. Zaraz po dyżurze namówiłam Cranberry i Olę, żeby poszły ze mną do Strefy Popularnonaukowej na prelekcję Pauliny Łopatniuk (autorka słynnego bloga popularnonaukowego Patolodzy na klatce) o raku podstawnokomórkowym skóry zatytułowaną Spokojnie, to tylko baziak, połączoną z promocją książki Patolodzy. Panie doktorze, czy to rak? Zgodnie z moimi przewidywaniami prelekcja była uroczo makabryczna („Słoneczko świeci, wszyscy umrzemy”), merytorycznie fascynująca i okraszona paskudnymi zdjęciami. (Rak podstawnokomórkowy skóry jest niegroźny, jeśli się go wcześnie wytnie, ale biada pacjentowi, który chodzi sobie z takim nowotworem przez trzydzieści lat – Paulina pokazała na zdjęciach m.in. ranę na pół pleców oraz urocze zapadnięte fizjonomie z nadżartymi kośćmi czaszki, bez oczu i nosów... W połowie prelekcji wyjęłam z plecaka kanapki i zaczęłam jeść, ale nie w ramach demonstracji, byłam po prostu głodna.) Po wykładzie czym prędzej ustawiłam się w ogonku, żeby nabyć egzemplarz Patologów, dostałam w prezencie płócienną torbę i otrzymałam od Pauliny autograf z trzema nużeńcami.

Przez następną godzinę kręciłyśmy się z Cranberry po promenadzie, podziwiając asortyment na stoiskach i pozdrawiając mijanych znajomych. Przez dłuższą chwilę podziwiałyśmy stoisko z kopiami różnych zabytkowych ksiąg (mieli m.in. faksymile manuskryptu Wojnicza). Sfotografowałyśmy liczne książki Hordy na stoisku Uroborosa oraz piękną wystawkę Dzikiego dziecka miłości Anety Jadowskiej na stoisku SQN. Skontrolowałyśmy dyskretnie stoisko Rebisu, upewniając się, że stoją tam pierwsze trzy tomy Teatru węży. Stały! Z ciekawych zjawisk - w tłumie krążył wielki pluszowy pingwin, ale nie wiem, które wydawnictwo reklamował. Po szesnastej zwinęłyśmy się ze Stadionu, bo w planach na wieczór było jeszcze spotkanie rodzinne.

Nocowałyśmy w hostelu „Warsaw Downtown Hostel”, który okazał się bardzo fajnym miejscem, polecam! Niestety dopadła mnie bezsenność wyjazdowa i nie zmrużyłam oka przez całą noc – nie pomógł fakt, że za oknem od bladego świtu okropnie krakały wrony.

W niedzielę działo się tyle rzeczy, że zrelacjonuję je w drugim wpisie! Póki co podrzucam garstkę zdjęć z soboty.





Cudności, które chętnie obejrzałabym z bliska, ale mogłam tylko zrobić im zdjęcie.



Faksymile manuskryptu Wojnicza (przysięgam, że ta tajemnicza księga pojawi się kiedyś w jakimś moim tekście!)



Jeden z paneli w Strefie Fantastyki.



Dyżur autografowy p. Jadwigi Zajdel (poniewczasie bardzo żałuję, że nie kupiłam Limes inferior i nie wzięłam autografu!)


Marta i Martyna na stoisku Grupy Wydawniczej Foksal :)




Seria polskich debiutów fantastycznych na stoisku SQN.




Antologia Harda Horda na stoisku SQN.




My z Cran na stoisku SQN.



Książki Hordy na stoisku Grupy Wydawniczej Foksal.


2 komentarze:

  1. Anonimowy2.6.19

    Ale fajne wszystko! Piękna fotka z Cranberry. Seksowna ta Raduchowska!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  2. Biblię też oglądałam, udało się z bliska. Naciągnęłam czym prędzej rękawiczki obecne na pulpicie i przewracałam kartki. Interesuje mnie dawne pismo, to znaczy lubię oglądać, więc z nosem przy kartach śledziłam sobie literki i cyferki (też w sumie literki, bo rzymskie). Paru ludzi przystanęło przy tych egzemplarzach - ale interesowała ich głównie oprawa, czy ze złota, czy te kamienie są prawdziwe i ile to wszystko jest warte.

    OdpowiedzUsuń