2020-10-29

Pandemiczny karnawał


Wczoraj dziarsko machnęłam wpis politykujący, dziś dorzucam niezbyt optymistyczne postscriptum. Wiecie, kiedy po nerwowej wiośnie (coraz bardziej niepokojące informacje z Chin i Włoch, potem stres lockdownu, gromadzenie zapasów, wychodzenie w maseczkach na spacer i przecieranie klamek spirytusem) nastało spokojne, prawie normalne lato, raz po raz łapałam się na myśli: uch, cholera, trzeba się cieszyć tym spokojem, słońcem i normalnością, bo trochę strach myśleć, co nam jesień przyniesie. No i przyniosła, jesienna jej mać. Na ulicach miast pandemiczny karnawał protestów w rytmie poloneza, a w tle rozkręca się cichutko koronawirusowy danse macabre. Brakuje łóżek w szpitalach i respiratorów (fun fact, na całym Mazowszu w dniu 29 października było ponoć 9 wolnych respiratorów, słownie - dziewięć). Że o personelu nie wspomnę.

Dla jasności - nie, nie uważam, ze same demonstracje uliczne będą odpowiadały za drastyczny wzrost zachorowań. Ten pociąg rozpędził się jeszcze we wrześniu, nowe zakażenia sypią się w postępie wykładniczym od paru tygodni. NIE NALEŻAŁO OTWIERAĆ SZKÓŁ, w których niemożliwe było przestrzeganie reżimu sanitarnego (nauczyciele, rodzice i sami uczniowie powtarzali, że przepełnione, niewietrzone klasy i brak maseczek to tykająca bomba). 

Na scenie politycznej coraz ciekawiej: Prokurator Generalny zapowiada dla organizatorów demonstracji kary do 8 lat więzienia, minister Czarnek straszy cięciami przy przyznawaniu grantów uczelniom, które z okazji protestów wprowadziły godziny rektorskie, a prezydent bardzo długo nie zabierał głosu, bo "nie miał warunków do przeprowadzenia transmisji" (aż zaczęto spekulować, czy przypadkiem nie wylądował z koroną na OIOM-ie). Tymczasem media jakoś przestały raportować, co się dzieje w szpitalach, ale nie trzeba mieć wyobraźni pisarskiej, żeby się domyślić: JEST ŹLE. Jest źle i będzie tylko gorzej. Obym się myliła, ale obstawiam, że tej zimy tysiące ludzi umrą bez pomocy lekarskiej - nie tylko na covid. Posypią się ofiary zawałów, udarów, zatorów tętnicy płucnej, zapalenia wyrostka robaczkowego, wypadków samochodowych, itp. itd. Uważajcie na siebie, kochani. Dzisiejszy dzień sponsoruje cyfra 20 156, a realna liczba zakażeń może być nawet dziesięć razy wyższa - osiągamy granicę wydolności systemu testowania, testowane są przypadki objawowe i to głównie te cięższe, z kompletem objawów.

Na pociechę mogę Wam jedynie podrzucić zdjęcia pomysłowych haseł z protestów (widziałam w sieci multum różnych, ale poniższe najbardziej mnie ubawiły).  Sama nie demonstruję, bo jednak sytuacja epidemiczna mnie martwi - solidaryzuję się zdalnie i staram się siać ferment w sieci.










1 komentarz:

  1. Anonimowy1.11.20

    Fajne te hasła, takie memiczne, ale mam wrażenie, że lepszy skutek mogłoby odnieść pokazywanie plakatów, jak realnie wygląda 12-tygodniowy płód (BTW, na Twitterze jakiś oszołom pluł się ostatnio, twierdząc, że "płód" to obraźliwe określenie - do tego już doszło), bo niestety kościelna propaganda jest bezlitosna, dystrybuują jakieś plastikowe laleczki i zawłaszczyli język do tego stopnia, że już większość ludzi odruchowo mówi "dziecko nienarodzone".
    Achika

    OdpowiedzUsuń