2020-10-28

***** ***


Drodzy, chociaż zawodowo zajmuję się ujmowaniem myśli w słowa, ostatnie wydarzenia w kraju sprawiły, że oniemiałam. Uważam jednak, że to moment, kiedy nie można milczeć, mimo że na co dzień starannie unikam wypowiadania się na tematy polityczne. Miarka się przebrała.

Tydzień temu śledziłam kolejne doniesienia o drugiej fali epidemii, która wzbiera jak koszmar rozwijający się w zwolnionym tempie, na kolejnych stopklatkach - paniczna reorganizacja w szpitalach, żeby uwolnić jak najwięcej łóżek dla chorych na covid, budowanie przegród z folii plastikowej sklejanej srebrną taśmą izolacyjną, kolejki karetek, coraz więcej obostrzeń wprowadzanych ewidentnie za późno (zdalna edukacja od klas IV wzwyż) i/lub bez ostrzeżenia, chaotycznie, może niepotrzebnie (zamknięcie siłowni i ograniczenie działalności lokali gastronomicznych). Potem gruchnęła informacja, że powstaną szpitale polowe i to w lokalizacjach, gdzie normalnie odbywają się imprezy kulturalne szczególnie bliskie mojemu sercu: Stadion Narodowy (Warszawskie Targi Książki), hale Międzynarodowych Targów Poznańskich (Pyrkon), Targi Lublin (Falkon)...

Moja reakcja? Szok, poczucie surrealizmu, znalezienia się w niepojętej alternatywnej rzeczywistości. Zastanawiałam się, co jeszcze może przynieść jesień 2020, a co powiedziała jesień 2020? "Potrzymajcie mi piwo." 

Walka z epidemią przypomina raczej obronę Woli na początku września 1831, bo brakuje miejsc w szpitalach, respiratorów, leków i personelu? Nic to - Trybunał Konstytucyjny ogłasza orzeczenie w sprawie aborcji z przesłanek embriopatologicznych, podpalając lont protestów w całym kraju. Co było do przewidzenia, zważywszy na to, jak wyglądała błyskawiczna mobilizacja do Czarnego Protestu w 2016.

Jestem porażona cynizmem, który kazał ponownie zagrać kartą "aborcja" W SAMYM ŚRODKU EPIDEMII w ramach politycznej gry (po tym, jak przez całe lato "na topie" było szczucie na ruch LGBT+ i straszenie tęczą, bo przecież to ważniejsze niż szykowanie szpitali, Sanepidu, szkół etc. na drugą falę zachorowań, przed którą eksperci ostrzegali już od wiosny). Jestem porażona tym, że w XXI wieku próbuje się zrobić z Polski Salwador Europy. Przypomnijmy - 99% planowych zabiegów przerwania ciąży wykonywano dotąd w naszym kraju z przesłanek embriopatologicznych: ciężkie i nieodwracalne uszkodzenia płodu. Wady letalne. Zaostrzenie ustawy zmusza kobiety do donoszenia ciąży nawet wtedy, kiedy wiadomo, kiedy dziecko kilka minut po porodzie umrze w męczarniach, bo na przykład nie ma płuc.

Ciąża i poród (czy to cesarka, czy to siłami natury) same w sobie stanowią obciążenie dla organizmu, niosą większe ryzyko różnych komplikacji zdrowotnych niż aborcja wykonana w warunkach szpitalnych. Życie płodów z ciężkimi wadami zostało postawione wyżej niż zdrowie i życie dorosłej, myślącej, czującej kobiety. Rozumiem mniej więcej, jaki jest tok rozumowania fundamentalistów katolickich - cierpienie stanowi w tej religii wartość samo w sobie - rzecz w tym, że płacenie tak ogromnej ceny nie może być narzucane przez prawo w świeckim państwie. Nosić w brzuchu przez 9 miesięcy płód z acefalią, rozszczepem kręgosłupa, jelitami na wierzchu, a potem rodzić go siłami natury, ryzykując tym, czym się standardowo ryzykuje w czasie porodu, czyli na przykład pęknięciem krocza (przy dużym pechu może dojść do uszkodzenia zwieraczy) - nie, to wcale jeszcze nie jest najgorszy scenariusz. Jak wygląda w naszym kraju opiekowanie się dzieckiem z ciężką niepełnosprawnością i upośledzeniem intelektualnym - nie mówię o dzieciach z zespołem Downa, a o tych, które przez 30 i więcej lat leżą w pampersie, nie mówią, nie jedzą samodzielnie? A ciężar tej opieki przeważnie spada na matki... A co w sytuacji, gdzie dziecko z poważną chorobą genetyczną wymagające stałej opieki, leków, kosztownej rehabilitacji przychodzi na świat w rodzinie wielodzietnej? 

Prawo ma chronić obywateli, a nie zapewniać im zbawienie zgodnie z prawdami objawionymi religii, w którą obywatel nie ma obowiązku wierzyć. Niektórym chyba umyka, że ustawa aborcyjna w dotychczasowym brzmieniu nie WYMUSZAŁA na nikim przerwania ciąży z przesłanek medycznych. W żadnych okolicznościach. Ani wtedy, kiedy płód ma wady letalne, ani wtedy, kiedy w badaniach prenatalnych stwierdza się "jedynie" zespół Downa (który nie sprowadza się jedynie do upośledzenia umysłowego, często łączy się z występowaniem różnych wad, np. serca). DAWAŁA WYBÓR. 

Trzeba pamiętać jeszcze o jednym. Zdesperowana kobieta, która będzie chciała usunąć ciążę, usunie - a jeśli nie będzie miała innej możliwości, zrobi to nielegalnie albo wręcz własnoręcznie (poczytajcie o wprowadzanych do macicy drutach do robótek czy szprychach rowerowych) i nieraz przypłaci to życiem. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego wspiera turystykę aborcyjną i podziemie aborcyjne, które istnieje i istnieć będzie wszędzie tam, gdzie funkcjonuje restrykcyjny zakaz aborcji. O tym, jak wyglądają nielegalne zabiegi przerwania ciąży i jakie bywają ich konsekwencje, pisze szczegółowo lekarka Paulina Łopatniuk na blogu Patolodzy na klatce. Bardzo polecam lekturę - wstrząsający i pouczający tekst:

Pamiętajmy o wieszakach

(Polecam zwłaszcza artykuł o dziewczynie z Pakistanu, której w czasie pokątnej "skrobanki" wyrwano z brzucha większą część jelita cienkiego. Tak, lekarzom jakimś cudem udało się uratować życie tej kobiety.)

Oczywiście, że po ogłoszeniu decyzji TK wybuchły protesty. Oczywiście, że będą trwać. To reakcja na narzucanie katolickiego fundamentalizmu obywatelom świeckiego państwa (a polski Kościół na zbiorową wściekłość i wrogość solidnie sobie wcześniej zapracował, przed wszystkim tuszowaniem skandali pedofilskich i skandalicznymi wypowiedziami hierarchów broniących pedofili w sutannach). Najnowszy odcinek tego coraz bardziej skręcającego w czarną groteskę serialu to Jarosław Kaczyński nawołujący otwarcie do walki w obronie kościołów (nie żebym popierała wandalizm, ale co wg Kodeksu karnego grozi w normalnych okolicznościach za posprejowanie farbą muru świątyni? Mandat, kolegium?) - bo tym, czego nam teraz najbardziej potrzeba, są niewątpliwie uliczne starcia tłumu wściekłej lewicy z bojówkami narodowców.

Gdyby ktoś się zastanawiał nad tym, jak dalece obecnej władzy leży na sercu dobro dzieci oraz osób niepełnosprawnych, przypominam - psychiatria dziecięca leży, wsparcie systemowe dla rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym jest nikłe, obcięto finansowanie organizacjom, które pomagają ofiarom przemocy w rodzinie i prowadzą telefony zaufania, zaś księża skazani za pedofilię nie trafiają do więzienia, tylko na wolności czekają na apelację. A SARS-Co-V2 hula radośnie po kraju i hulać będzie (krzywa zachorowań rosłaby wykładniczo i bez demonstracji ulicznych, ale demonstracje nie poprawią sytuacji).

Reasumując, pozwalam sobie skierować krótką, kulturalną petycję pod adresem obozu rządzącego oraz wszystkich konserwatystów/nacjonalistów znanych również jako "szuria" bądź "pawica polska":



A pointa niniejszego wpisu? No niestety, na dzień dzisiejszy jedziemy kolejką górską bez zabezpieczeń po rozchybotanym torze i zwiększamy prędkość. Zachorowania na covid zbliżają się do progu 20 000 potwierdzonych przypadków dziennie i za kilka dni pewnie wystrzelą w kosmos - system opieki zdrowotnej już właściwie stał się niewydolny (karetki oczekujące przed szpitalami po 12 godzin i dłużej). Trzymajcie się i uważajcie na siebie. 


3 komentarze:

  1. Anonimowy29.10.20

    Bardzo mądrze napisałaś.Trzymajmy się razem.
    W środku pandemii musieli aborcję wyciągać,pokopało ich?!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie cała Polska przeciera oczy i nie może uwierzyć!!!

      Usuń
  2. Nic dodać ,nic ująć. Lepiej spuentować się nie da. Ale czy ktoś zrozumie ten " głos rozsądku"? Wątpię....

    OdpowiedzUsuń