Kochani! Rok śmignął nie wiadomo kiedy, i oto przed nami druga pandemiczna Wielkanoc. Weselsza, mimo wszystko, niż święta w czasach wielkich epidemii dżumy czy cholery (wyobrażacie sobie, jak wyglądało życie społeczne w obliczu zarazy, która wybijała całe rodziny w ciągu 2 dni od pojawienia się pierwszych objawów choroby?). Smutni panowie grabarze nie wywożą trupów wozami za miasto, a wypicie szklanki nieprzegotowanej wody nie grozi szybką, bolesną śmiercią. A że żyjemy w państwie z dykty i patyków… cóż, dopóki jesteśmy zdrowi, serniczek wielkanocny nie smakuje od tego gorzej. To jest dzisiaj optymizm na miarę moich możliwości.
Wszystkim, którzy tu zaglądają, życzę przede wszystkim zdrowia, zdrowia, jeszcze raz zdrowia, tudzież możliwie szybkiego powrotu do normalności bez koronkowych obostrzeń. A poza tym smacznego jajka, smacznego serniczka i pięknej, zielonej wiosny z ciepłą, trochę deszczową pogodą, żeby wszystko rosło i kwitło jak szalone!
Obraz na dziś: Giotto di Bondone, "Zmartwychwstanie". 1303-1305. Padwa, Capella dell'Arena.
Przed Giottem malarze przedstawiali Zmartwychwstanie Chrystusa jako scenę przybycia trzech kobiet do grobu, gdzie anioł przy otwartym grobowcu mówi: "Jezusa szukacie onego Nazareńskiego, który był ukrzyżowany; wstał z martwych, nie masz go tu" (Marek 16, 6).
U Giotta zamiast trzech kobiet widzimy zmartwychwstałego Jezusa w biało-złotych szatach, który ukazuje się Marii Magdalenie, jak opisuje to Ewangelia św. Jana. Na pustym grobie (czy to różowy marmur?) siedzą dwaj świetliści aniołowie, a na ziemi śpi grupa żołnierzy w zbrojach. Jezus, który objawił się po prawej stronie obrazu, ma na dłoniach i stopach rany po gwoździach, a w ręku trzyma chorągiew z napisem "VICTOR MORTIS" (zwycięzca śmierci). Jego gest w stronę Marii Magdaleny mówi "Noli me tangere" - nie dotykaj mnie! Jednak wyciągnięte ręce kobiety sugerują, że nie jest ona w stanie dotknąć Zbawiciela: ukazał się w pozaziemskim wymiarze (jego odzienie jest bardzo podobne do szat aniołów).
Płaskie złote aureole za głowami postaci są typowe dla obrazów Giotta, a niebo pokrywa, jak przypuszczam, kosztowna ultramaryna. Zioła pod stopami Chrystusa mają być może jakieś znaczenie symboliczne (nie potrafię rozpoznać, co to za rośliny, ale specjaliści na pewno wiedzą.) Ciekawe, co śni się żołnierzom?
Jakie, kuźwa, śmignął?! Sam listopad trwał tyle, co maj, czerwiec i lipiec razem wzięte.
OdpowiedzUsuńAchika
Kurczę, ja mam wrażenie, że ta zeszłoroczna Wielkanoc była trzy miesiące temu, a miesiąc temu Boże Narodzenie...
UsuńJest ciasto,jest jajko,jest obraz na blogu -wszystko gra. Jaki piękny!
OdpowiedzUsuńA Sławek poszedł wczoraj z siostrzenica do kościoła i śnieg na nich napadał..
Wszystkiego naj!!!
A mojej teściowej sernik opadł...
Chomik
U nas wczoraj (w sobotę) pokropiło tylko trochę deszczu. Opadnięty sernik - oj!
UsuńWarszawa wczoraj rzucała gradem. Na szczęście tylko przez chwilę.
OdpowiedzUsuńSernik jest bez sera 😁 i wyszedł bardzo jadalny, że tak powiem nieskromnie 😉
U nas śnieg wali..
OdpowiedzUsuńAle wrzucam na pocieszenie:
https://www.youtube.com/watch?v=zrRvO3XVHKE