2022-04-02

Kto się boi czarnego mola?

 

Przez ciągłe funkcjonowanie w niedoczasie nie zdążyłam w tym roku wymyślić primaaprilisowego wpisu blogowego. Na moje usprawiedliwienie - i tak nie przebiłabym psikusa, jakiego spłatała nam pogoda (nie wiem jak u Was, ale w Lublinie od wczorajszego ranka bez przerwy sypie śnieg, wszędzie jest biało, nic tylko lepić bałwany). Cóż, tymczasem zrobił się 2 kwietnia, na pomysłowe fejki już za późno (acz widziałam wczoraj kilka świetnych - najbardziej spodobała mi się informacja, że amerykański łazik Perseverance zderzył się na Marsie z chińskim łazikiem, co pociągnęło za sobą konsekwencje na szczeblu dyplomatycznym), więc tylko podzielę się z Wami czymś na rozweselenie, bo ten kwietniowy atak zimy załamał nawet moje koty.

Bardzo lubię w internetowym życiu towarzyskim takie sytuacje, gdzie jeden wpis (dawno temu na listach dyskusyjnych, później na forach, teraz na Facebooku) pociąga za sobą kaskadę spontanicznej głupawki. Ostatnio jedna znajoma, która nie przepada za owadami, wrzuciła na wallu zdjęcie wiadomości, którą zostawiła w kuchni ojcu:





W odpowiedzi posypały się komentarze, które postanowiłam spisać i podzielić się nimi z szerokim światem, bo są tego warte.

"W lodówce lata czarny mól i śmieje się, gdy dnieje. Nie zważa na rodziny ból, porzućcie więc nadzieję!"

"Czarny mól, lodówki król. Otwórzmy drzwi, sprawdźmy, czy śpi."

"I tak go zostawiłaś? Biedaczek się pewnie przeziębił..."

"Kawał o molu - ale nie tym w lodówce.
Mąż przyszedł do domu za wcześnie, kiedy kochanek jeszcze w nim był. Kochanek schował się oczywiście do szafy w sypialni, ale już zrobił się wieczór, mąż położył się spać, a kochanek w tej szafie utknął. Po północy kochanek decyduje się na wyjście, nakłada na siebie futro, żeby tłumiło dźwięki i rusza do drzwi. Ale, niestety, mąż ma czujny sen.
- A ty kto?
- Ja? Mól.
- A futro?
- Futro? W domu zjem!"

Padła też propozycja, żeby zaśpiewać na melodię "Dumki na dwa serca" z "Ogniem i mieczem":

"Mój ty molu czarnooki, czy wypiłeś mleko, soki? Mój ty molu czarnogrzbiety, gdzie podziały się kotlety? Molu z czarną twą główeczką, czy zagryzłeś paróweczką? Skąd ta czerń żałobna, molu, czy nie było alkoholu?"

Tymczasem właścicielka walla podsumowała:

"Wy się śmiejecie, a ta piekielna stwora dalej jest w lodówce, bo ojciec nie znalazł i odmówił dalszego szukania, a ja się brzydzę. Nie dotknę tej lodówki, fu! Tak wyrzucę, w całości, z mrożonkami, prądem i hibernującym molem."

*

Z innej beczki - żeby tak kompletnie nie przegapić prima aprilisu, wrzuciłam wczoraj u siebie na fanpage'u kolejną iterację sprawdzonej zabawy "macie tu trzy informacje prawdziwe i trzy fejki, zgadujcie, które są które". Podałam, że mam w dorobku jedno opowiadanie kryminalne bez grama fantastyki, i zaskakująco dużo ludzi pomyślało, że to fejk. Opowiadanie jak najbardziej istnieje, nosi tytuł "Tajemnicze zniknięcie Bernadety" i ukazało się w antologii e-bookowej "Kryminalna 13" wydanej w 2014 r. przez Oficynę Wydawniczą RW2010. Rozbawiło mnie niedowierzanie, że mogłam napisać coś niefantastycznego - a swego czasu planowałam nawet powieść kryminalną! Wprawdzie ostatecznie odłożyłam ten pomysł do szuflady, ale notatki nadal mam, więc kto wie...




5 komentarzy:

  1. Anonimowy2.4.22

    Znajoma tłumaczka Tolkiena nabrała się na wiadomość, że Bezos będzie kręcił Silmarillion w kosmosie...
    Achika

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, dasz poczytać? 😁
    Mól jest fantastyczny! Jak to mawiają, zrobiłaś mi dzień 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukałam, ale niestety wygląda na to, że nie mam tego pliku na laptopie. Muszę sprawdzić na starym komputerze. Dam znać!

      Usuń
  3. Anonimowy4.4.22

    Super z tym molem!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń