Lubicie anegdoty? Opowiem Wam, jak ciężki bywa czasem los redaktora, i jak podczas montowania kwietniowego numeru "Nowej Fantastyki" do działu zagranicznego nieoczekiwanie uśmiechnęło się szczęście.
Tytułem wstępu: cykl wydawniczy "Nowej Fantastyki" wygląda tak, że numer kwietniowy (który trafił do szerokiej dystrybucji bodajże 24. marca, zaś część prenumeratorów dostała go ciut wcześniej) pofrunął do drukarni 8. marca, a materiały do niego były kompletowane w lutym. Ponieważ kwiecień = prima aprilis, leitmotivem numeru miał być humor. Długo szukaliśmy z Marcelim Szpakiem opowiadań zagranicznych, które byłyby zabawne w sposób błyskotliwy, oryginalny i nienachalny - żadne z nas nie przepada za ogranymi dowcipami i humorem na poziomie komika przewracającego się na skórce od banana. Zadanie okazało się trudne, również dlatego, że z jakiegoś powodu fantastyka humorystyczna jest teraz chyba mniej popularna na Zachodzie niż kiedyś. Szukaliśmy, szukaliśmy i w końcu musieliśmy zadowolić się zestawem kompromisowym: dwa wesołe opowiadania o inwazjach kosmitów (Szpak ma słabość do kosmitów, więc tłumaczył oba), jedno ponure rosyjskie post-apo, które nie zmieściło się do marcowego numeru "ekologicznego", i jedno krótkie, dziwne opowiadanko z gatunku niepokojących (weird/horror?). Michał Cetnarowski dał do działu polskiego dwa humorystyczne teksty fantasy, w tym jeden mocno rubaszny o zapijaczonej wojowniczce, no i spoko. 23 lutego oddaliśmy do składu komplet opowiadań...
Dzień później Rosja najechała Ukrainę.
I nawet biorąc poprawkę na to, że jesteśmy czasopismem literackim, a nie Time'em czy innym Guardianem, kwietniowy numer humorystyczny w okamgnieniu się zdezaktualizował.
Było już za mało czasu, żeby zupełnie zrezygnować z leitmotivu "humor", ale stonowaliśmy go, na ile się dało. Część zaplanowanej publicystyki wyleciała, zapijaczona wojowniczka została w trybie natychmiastowym wymieniona na posępny kryminał SF, JeRzy przygotował logo w wersji niebiesko-żółtej, a ja ekspresowo zasięgałam języka, czy rosyjskojęzyczna autorka Maria Galina nie jest przypadkiem proputinowska... (okazało się, że nie tylko nie jest, ale w dodatku mieszka w zagrożonej działaniami wojennymi Odessie).
Finalnie w części literackiej numeru mamy melanż tekstów delikatnie komediowych i ponurych. W dziale polskim - prześmiewcze fantasy Jacku Wróbla o mistrzu Haxerlinie (nie czytałam zbioru "Cuda i dziwy mistrza Haxerlina", ale po tym opowiadaniu poczułam się zachęcona) i wspomniany już mrooooczny kryminał SF Wiktora Orłowskiego o mieście, gdzie sprawująca władzę organizacja religijna kontroluje obywateli, implantując im wszczepy indukujące różne spersonalizowane fobie. Pomysł skojarzył mi się z twórczością Jacka Dukaja, natomiast gotycka estetyka trochę z filmem "Dark City", a trochę z "Wiekami światła" Iana McLeoda. W dziale zagranicznym zestaw otwiera posępne opowiadanie Marii Galiny o spustynniałej Ziemi skolonizowanej przez mordercze mandragory udające ludzi. Dalej mamy sympatyczny, przekorny tekst Sam Weiss o inwazji kosmitów oglądanej z perspektywy sfrustrowanego doktoranta (podwójnie zabawny dla każdego, kto ma w CV doktorat z nauk ścisłych) i równie optymistyczne opowiadanko Dantzel Cherry o emerytowanej primabalerinie, która musi przeprowadzić lekcję baletu dla dzieci przybyszy z kosmosu. Zestaw zamyka krótkie opowiadanie Laviego Tidhara, trudne do sklasyfikowania gatunkowo: przez Europę przetoczyła się bliżej niesprecyzowana wojna, część kontynentu jest skażona (nie wiadomo do końca, czym) i odizolowana, ale pewna firma wysyła tam lotników, żeby prowadzili z mieszkańcami (zainfekowanymi czy zatrutymi tym bliżej nieokreślonym czymś) handel wymienny. Tekst ma specyficzną budowaną z niedopowiedzeń atmosferę, trochę absurdalną, a trochę upiorną. Podziałał mi mocno na wyobraźnię.
W publicystyce znalazły się m.in. artykuł Kamila Śmiałkowskiego o komiksach, tekst Agnieszki Włoki o autorach fantastyki piszących kryminały i autorach kryminałów biorących się za fantastykę, a Kamil Muzyka obszernie i ciekawie opowiada o kosmicznym górnictwie. Mamy też wywiady z Piotrem Cholewą i z Kelly Barnhill - tu się pochwalę, że z autorką książki "Dziewczynka, która wypiła księżyc" rozmawiałam ja. Pytałam między innymi o podejście do procesu twórczego, o źródła inspiracji i preferencje czytelnicze. Kelly jest uroczą rozmówczynią, a jej twórczość serdecznie polecam (w kwietniowym numerze "NF" recenzujemy wspólnie z Marcelim Szpakiem jej zbiór opowiadań "Straszliwe młode damy i inne osobliwe historie", który miał premierę w lutym tego roku).
"Nową Fantastykę" znajdziecie w kioskach i empikach oraz w stacjonarnej księgarni wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Nieustannie zachęcamy do prenumeraty - wychodzi dużo taniej:
Możecie też skusić się na wersję mobilną, która właśnie obchodzi drugie urodziny:
https://onelink.to/nowafantastyka
Albo na wydanie w e-Kiosku:
https://www.e-kiosk.pl/numer,382783,nowa_fantastyka
Część tekstów znajdziecie także w aplikacji Lecton:
https://lectonapp.com/pl/podcast/nowa-audio-fantastyka
Swoją drogą - prawda, że w ostatnich miesiącach mamy piękne okładki? Bardzo mi się podobały lutowa i marcowa, a kwietniowa kontynuuje dobrą passę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz