Mogłabym po raz kolejny narzekać na nadmiar spraw na głowie,
ale to już się robi nudne. Moja doba uparcie nie chce być o 3 czy 4 godziny dłuższa,
przyjmijmy po prostu, że ten typ tak ma... W jakiejś bliżej niesprecyzowanej
przyszłości chętnie podzieliłabym się opinią na temat książek przeczytanych w
styczniu i lutym (najnowsze trofeum dopisane do listy to Tajemnica Diabelskiego Kręgu Anny Kańtoch), ale to musi poczekać,
podobnie jak wrażenia bieżące z realizacji postanowień noworocznych (raz mi
idzie lepiej, raz gorzej, ale walczę twardo). Tymczasem – oto kolejny odcinek
ciekawostek wynotowanych ze Słownika
symboli Juana Eduardo Cirlot.
W mentalności starożytnych chłosta i biczowanie mogły
funkcjonować nie jako kara, a jako zabieg oczyszczający. W licznych obrzędach z
różnych stron świata chłosta służy do uwalniana od opętań, czarów i przejawów
niemocy fizycznej lub duchowej. (Mój komentarz: taką funkcję pełnił wyjściowo
nasz rodzimy „śmigus dyngus”, gdzie „śmigus” pochodzi od śmigania, czyli
smagania witkami wierzbowymi lub rózgami, co miało wypędzać z ludzi złe moce i
dostarczać sił witalnych (więcej na ten temat przeczytacie choćby w Wikipedii
pod hasłem Wielkanocne smaganie).
Chorągiew wywodzi się ze znaku totemicznego używanego przez
różne ludy (np. Persowie nosili zatknięte na długich tykach pozłacane orły z
rozpostartymi skrzydłami) i jest symbolem zwycięstwa oraz autoafirmacji.
Wśród ludów prymitywnych powszechne było przekonanie, że
cień to alter ego, dusza; wg Frazera człowiek pierwotny swój cień lub odbicie w
wodzie czy lustrze uważał za istotną część własnego jestestwa.
Czapla była u Egipcjan symbolem poranka i aktu płodzenia.
Jej ujrzenie stanowiło dobrą wróżbę.
I wreszcie – bardzo spodobało mi się wspólne dla różnych
kultur symboliczne zestawienie czterech stron świata, czterech pór roku,
czterech żywiołów, czterech etapów ludzkiego życia i czterech faz księżyca:
wschód – wiosna, powietrze, dzieciństwo, świt, pierwsza
kwadra Księżyca
południe – lato, ogień, młodość, południe, pełnia Księżyca
zachód – jesień, woda, dojrzałość, zmierzch, druga kwadra
Księżyca
północ – zima, ziemia, starość, nów
W Chinach cesarz odprawiał ciekawy obrzęd, w którym
utożsamiał się ze Słońcem w jego rocznej wędrówce; w każdej porze roku
przemieszkiwał w innej części swojego kwadratowego pałacu, zwróconej ku
odpowiedniej stronie świata, w wyżej wymienionej kolejności.
Chińczycy przypisują do poszczególnych stron świata cztery
mistyczne zwierzęta:
wschód – niebieski smok
południe – czerwony ptak
zachód – biały tygrys
północ – czarny żółw
Wg Schneidera na Zachodzie analogiczną funkcję symboliczną
pełnią odpowiednio: lew (wschód/ranek – pamiętacie Opowieści z Narnii, gdzie
święta kraina lwa Aslana leżała na odległym wschodzie?), orzeł (południe), paw
(zachód/wieczór), wół (noc). Nie wiem tylko, czemu z nocą powiązany jest wół, a
nie na przykład sowa albo wilk.
Obrazy na dziś:
- malunek ze starożytnego Egiptu przedstawiający łódź Ra, boga słońca, na której znajdują się Horus (z głową sokoła) i bóstwo Bennu, egipski pierwowzór odradzającego się feniksa, często przedstawiane pod postacią czapli;
- Johann Heinrich Wilhelm Tischbein, Polifem (1802).
Bardzo ciekawe ! Fajny ten cyklop! Chińczycy w ogóle byli bardzo ceremonialni?
OdpowiedzUsuńChomik