2019-03-11
Szybki meldunek marcowy
Duszyczki czytające, jak wam mija marzec? Wiosna za pasem, wieją jakieś apokaliptyczne wichury (sezon migrenowy w pełni, poza tym dziś dostaliśmy mailem informację od administracji, że w nocy wiatr uszkodził dach naszego bloku). Kot Sammet po zastrzyku na szczęście już nie kuleje - łapka wydobrzała, ja zaś jak zwykle próbuję z różnym powodzeniem ogarnąć i pogodzić Rzeczy Do Zrobienia z kilku dziedzin. Jeszcze przed końcem lutego skończyłam tłumaczyć dwa świetne opowiadania sf dla Nowej Fantastyki - jedno autorstwa Michaela Swanwicka, drugie Lindy Nagaty. Teraz piszę opowiadanie ze świata Zmroczy (bez Krzyczącego w Ciemności) pod roboczym tytułem "Panna z warkoczem", dłubię w całkowicie nieliterackim zleceniu, a na dniach zabieram się do poprawek redakcyjnych w czwartym tomie Teatru węży.
Kilka dni temu dotarły do mnie wyczekane, upragnione egzemplarze autorskie antologii Harda Horda, więc chwalę się zdjęciami: okładka, fragment opowiadania "Jest nad zatoką dąb zielony" oraz piękna ilustracja Agnieszki Jednakiej - bardzo mnie wzruszyła, bo idealnie pasuje do tekstu.
O samym opowiadaniu pokrótce opowiadałam już na Facebooku, ale powtórzę i tutaj: chyba jeszcze nigdy nie popełniłam tekstu o tak trudnej do zdefiniowania przynależności gatunkowej. Zasadniczo jest to SF bliskiego zasięgu, przy czym jeden z wątków rozgrywa się w moim ukochanym Heidelbergu. Bezpośredniej inspiracji dostarczyli Rosjanie zatrudnieni w Deutsches Krebsforschungszentrum, gdzie pisałam doktorat i gdzie pracowałam na jednej sali z koleżanką rosyjskiego pochodzenia, a także moje spacery w okolice szpitala uniwersyteckiego i do ukrytych w lesie ruin amfiteatru, w którym kiedyś przemawiał Goebbels. Od dawna "chodził" też za mną pomysł, żeby literacko wykorzystać jedną z największych zbiorowych traum II wojny światowej - oblężenie Leningradu, a konkretnie straszliwą zimę na przełomie lat 1941/42. Oba wątki, historyczny i futurystyczny, spaja poemat Puszkina "Rusłan i Ludmiła".
Na koniec jeszcze przypominam cichutko na użytek czytelników z Lublina i okolic, że w najbliższy piątek wraz z Anną Nieznaj zamierzamy hardo reprezentować Hardą Hordę na wspólnym spotkaniu autorskim. Będziemy opowiadać o antologii, o polskiej fantastyce, trudnym losie artysty i innych takich.
Czas: 15 marca o 17:00
Miejsce: biblioteka multimedialna Biblio Lublin (ul. Szaserów 13).
Do zobaczenia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To ja powiem tylko tyle, że po zakonczeniu lektury "Jest nad zatoką dąb zielony" łzy mi w stanęły w oczach, co naprawdę nieczęsto mi się zdarza.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się. Optymizm w stylu Agnieszki Hałas zdecydowanie daje mocnego "kopa" w emocje i bardzo do myślenia.
UsuńA ilustracja rzeczywiście rewelacyjna.
Tylko dlaczego ja mam tak "pod górkę" do Lublina? 😭
Same dobre wieści!
OdpowiedzUsuńChomik
Przeczytałam "Czarne i czarniejsze" - doooooobre!!!!!!
OdpowiedzUsuńChomik
Gdybyś Ty wiedziała, ile z tym opowiadaniem było kombinowania, poprawek i przepisywania na nowo - dopisałam prawie 20 k znaków do pierwotnej wersji, wywaliłam jedną postać, wprowadziłam inną, cuda wianki! Ale kiedy wreszcie zakończyłam te boje, stwierdziłam: no, i właśnie o taki efekt mi chodziło! :)
UsuńNo już nie mogę się doczekać, aż to cudeńko dojdzie (antologia znaczy). No i niezmiennie czekam na nowy Teatr Węży. ;)
OdpowiedzUsuńWywęży się, wywęży! :)
UsuńJakbym mieszkała w Lublinie,końmi by mnie nie odciągnęli od Waszego spotkania.A tak to mogłam tylko kciuki trzymać.
OdpowiedzUsuńChomik