Na co dzień trzymam się z dala od polityki, ale w czasie protestów jesienią 2020 już nawet ja uznałam, że dłużej milczeć się nie da. Aktualnie chcę powiedzieć tylko jedno: jestem WŚCIEKŁA. Wściekła, że w moim kraju toczą się dzikie ideologiczne boje o ochronę życia ludzkiego w tych okresach, które prowokują katolickich fundamentalistów do dramatycznej rejtaniady - od poczęcia do porodu niezależnie od kondycji zdrowotnej płodu oraz od śmierci mózgowej do naturalnego zgonu - przy cynicznym ignorowaniu mnóstwa innych problemów, w tym tych związanych z pandemią, które są mniej medialne, wymagałyby kosztowniejszych rozwiązań i/lub nie stoi za nimi wystarczająco silna grupa wywierająca naciski na rządzących.
Zanim ktoś raczy mnie tutaj nazwać morderczynią życia poczętego (nigdy nie byłam w ciąży i nie zamierzam być, a w obecnych warunkach - już na 3000% nie), kilka słów wyjaśnienia. Jeśli ktoś indywidualnie podejmuje tę straszliwie trudną decyzję, żeby donosić płód niezdolny do samodzielnego życia lub urodzić dziecko skazane na ciężką niepełnosprawność, wszystko jest tak, jak być powinno. Jest WYBÓR. Jest OPCJA poświęcenia się w imię własnych przekonań oraz opcja postawienia własnego zdrowia i życia na pierwszym miejscu, jeśli ktoś bohaterem zostawać nie chce. Współczesna medycyna daje nam tę możliwość wyboru (tak jak daje możliwość ratowania ludzi, którzy 100, 50 czy nawet 30 lat temu by nie przeżyli, choćby tych, którzy lądują teraz pod respiratorami, bo covid zamienił im płuca w gąbkę nasiąkniętą płynami ustrojowymi). I chwała jej za to.
Moją wściekłość budzi fakt, że partia rządząca, która opcję "wybór" zamieniła na "przymus prawny", kreuje się w tym momencie na szlachetnych obrońców życia i wartości religijnych. Tymczasem fakty wyglądają tak: ten kraj nie ma pieniędzy na psychiatrię dziecięcą (a specjaliści biją na alarm, że kondycja psychiczna małoletnich w dobie pandemii jest tragiczna), na telefony zaufania dla młodzieży i dla ofiar przemocy domowej. Rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem muszą mierzyć się z brakiem systemowego wsparcia, renty są głodowe. Cały system opieki zdrowotnej od lat trzyma się na słowo honoru dzięki personelowi zasuwającemu na umowach śmieciowych w kilku miejscach pracy. Zarządzanie koronakryzysem w naszym kraju to od początku chaos i seria niekonsekwentnych, pośpiesznych, a niekiedy skrajnie cynicznych działań. Statystyki nieubłaganie pokazują, że śmiertelność w 2020 r. wzrosła do poziomu nienotowanego od czasu II wojny światowej. Rząd daje w kwestii covidu plamę za plamą, głównie przez to, że nigdy nie było ani nadal nie ma żadnej sensownej, spójnej strategii - ani zapobiegania, w tym lockdownów, ani zajmowania się zakażonymi, ani szczepień. Lockdowny powoli topią nam gospodarkę, a brakuje funduszy, żeby pomóc przedsiębiorcom (ale miliony na rządową propagandę zawsze się znajdą). I w tym wszystkim, do stu tysięcy nie powiem czego, kluczowym tematem politycznym okazuje się walka o to, żeby kobiety noszące w macicy płód z ciężkimi wadami odciąć od możliwości przerwania ciąży (przy czym ciąża, przypomnijmy, sama w sobie ZAWSZE stanowi obciążenie dla organizmu i stwarza ryzyko problemów zdrowotnych - od tak banalnych dolegliwości jak zgaga i hemoroidy po zatrucie ciążowe oraz śmierć przy porodzie). Płód bez głowy, bez płuc, bez nerek trzeba teraz donosić do końca w imię dogmatów religijnych, nawet jeśli samemu się rzeczonej religii nie wyznaje. A jak wygląda wsparcie państwa dla matek żywych, niepełnosprawnych dzieci wymagających stałej opieki? To wiedzą wszyscy, którzy śledzili przebieg protestu Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych w Sejmie w roku 2018.
Czekajmy teraz jeszcze na ustawowy zakaz antykoncepcji, myślę, że to tylko kwestia czasu.
Oddaję głos Tadeuszowi Boy-Żeleńskiemu, który zapewne pokiwałby tylko głową na wieść, że w drugiej dekadzie XXI wieku nadal mamy w Polsce na tapecie #piekłokobiet:
I Chata Wuja Freda też jak zwykle w punkt:
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze serdeczne spóźnione życzenia noworoczne wszystkego co najlepsze i urodzinowe.
Po drugie nie chwaliłem nigdy Pani książek, bo uważałem je za tak dobre, oryginalne ( cykl o Krzyczącym) że nie widziałem takiej potrzeby.
Uwielbiam też niektóre opowiadania z tomikù " piekelnego". Pierwsze jest super, jeśli ktoś pisze ,że jest to temat oklepany to Boże Narodzenie też jest oklepane ,a wciąż chcemy usłyszeć i przeżyć tę opowieść.
Po trzecie kolejna Pani analiza bieżącej sytuacji bardzo trafna w pełni oddająca rzeczywistość. Wiem o czym piszę bo jestem lekarzem nr 9715713. Pytanie skąd Pani to wie ?
Pozdrawiam serdeczne czekam na drugi krąg piekła :D
Dzień dobry, serdecznie dziękuję za życzenia i bardzo się cieszę, że książki przypadły do gustu! A gdy chodzi o analizę sytuacji - cóż, śledzę prasę internetową oraz wypowiedzi w mediach społecznościowych, przeczytałam też "Pandemię" Pawła Kapusty. Niewesołe wnioski nasuwają się same...
UsuńAle to był do przewidzenia,kurczę...Szlag.Przykro mi.
OdpowiedzUsuńAle i tak wygrają następne wybory...
Chomik