"Prowadzę siedzący tryb życia, pracuję w domu przy komputerze, nie uprawiam systematycznie żadnych sportów, staram się tylko codziennie wyjść na spacer..."
Ponieważ oficjalnie jestem już Kobietą w Średnim Wieku, postanowiłam trochę konsekwentniej niż dotąd zadbać o zdrowie tudzież kondycję. Przeprowadziłam w internetach małe rozpoznanie i stwierdziwszy, że rozmaite opaski czy inne fit bandy - Xiaomi, nie Xiaomi - są zbyt mądre dla mnie, zanabyłam wysyłkowo za kilkadziesiąt złotych mały krokomierz elektroniczny zwany pieszczotliwie dynksem.
Dynks ma tylko trzy przyciski podpisane Set, Reset i Mode, ale potrzebowałam prawie godziny i licznych prób przerywanych czytaniem po raz n-ty instrukcji, zanim w końcu udało mi się zapisać w jego małym dynksowym rozumku swoją wagę, przeciętną długość kroku (zmierzyłam prawilnie miarką stolarską, biorąc średnią z 6 kroków: 83,3 cm) oraz preferencje dotyczące pomiaru odległości (kilometry, nie mile). Najtrudniejsze okazało się uruchomienie ustrojstwa, żeby zaczęło mierzyć... Mierzy chyba wiarygodnie (może odrobinę zawyża wyniki, muszę poobserwować).
Wyniki z kilku dni użytkowania:
- 1h bardzo szybkiego nordic walkingu: ciut ponad 8000 kroków (6,67 km)
(tego dnia przeszłam się jeszcze do sklepu oraz do rodziców, finalnie krokomierz zliczył ok. 10 000 kroków)
- spacer bez kijków, energiczny (z krótkimi przerwami na wejście do piekarni, załatwienie sprawy na poczcie i zrobienie kilku zdjęć), 1h 40 minut: 11 000 kroków
- szybki spacer bez kijków, 1h 30 minut: 10 100 kroków
- zwykły spacer, 45 minut: 3700 kroków
- 55 minut szybkiego nordic walkingu: 7300 kroków.
Tak oto teza o siedzącym trybie życia uległa, hm, pewnej modyfikacji. Moje spacery nie zawsze są równie energiczne, ale już chyba wiadomo, gdzie się spalają te wszystkie porcje owsianek z miodem i masłem, budynie, banany, kanapki i kotlety, które przez dwa lata nie zdołały znacząco zwiększyć mojej masy ku niezadowoleniu rodziny tudzież gastrologa... Przyznaję, że krokomierz w kieszeni motywuje, by chodzić szybciej, energiczniej i dłużej, i chyba właśnie tego potrzebowałam, żeby na fali kryzysu wieku średniego bardziej usportowić swój tryb życia. Nawet poczułam się zmotywowana, żeby wreszcie coś tam pokombinować z bieganiem, dopóki mam 40 lat, a nie 55... Teraz niech tylko covid nie pokrzyżuje mi tych ambitnych planów.
Na zdjęciu: baba z kijkami, odmiana wczesnomarcowa. (Przy temperaturach powyżej +5 stopni zdecydowanie należy zrezygnować z czapki i polaru.)
Jak ja Cię kiedyś kopnę....
OdpowiedzUsuńChomik życzliwy
To nie jest dobry pomysł. Ignite ćwiczyła taekwondo i może odkopnąć z siłą wodospadu...
OdpowiedzUsuńA.
Hihihi, potwierdzam, nadal jestem w stanie kopnąć na wysokość głowy :D Ale Chomika nie tknę, Chomik jest pod specjalną ochroną! Za to z buta zamierzam zaraz potraktować tę prymitywną formę życia, która powklejała mi na blogu 1001 spamerskich komentarzy reklamujących usługi jakiegoś szarlatana!!
UsuńA dziękować, Ty średni Wieku ,Ty!!!!!!Figura licealistki i marudzi..
OdpowiedzUsuńNie chcesz mocy?!Hihi..
Chomik