2021-09-19

Krajobraz po trzęsieniu ziemi


Drodzy tu zaglądający, melduję się po kolejnym dłuższym milczeniu. Po trudnych doświadczeniach sierpniowych, wrzesień zafundował mnie i moim najbliższym kolejną odsłonę kryzysu: w sierpniu było nagłe załamanie stanu zdrowia starszej osoby i hospitalizacja (z perypetiami, o których tu nie będę się rozpisywać, ale w skrócie - państwowa opieka zdrowotna potrafi wyciąć numery, o jakich pacjentom ani ich rodzinom się nie śniło), ponad dwa tygodnie później nastąpił wypis ze szpitala i ostatni akt dramatu w domu. Śliczny słoneczny tydzień od 8 do 15 września umęczył nas mocno, ale już jest po wszystkim. W najbliższą środę na lubelskim cmentarzu przy ul. Lipowej pożegnamy naszą ukochaną seniorkę rodu, która niestety bardzo się wycierpiała u schyłku życia, ale przynajmniej śmierć miała spokojną i godną.

W ciągu minionego miesiąca wszystkie swoje zobowiązania musiałam zawiesić lub ograniczyć zaangażowanie do absolutnego minimum (ale bohatersko dokończyłam krótkie tłumaczenie oraz napisałam recenzję wydawniczą niewydanej jeszcze w Polsce powieści); teraz będę pomału, ale metodycznie ogarniać zaległości. Październikowy numer Nowej Fantastyki jest już w drukarni. Tym razem dział prozy zagranicznej przygotował dla Was jedno opowiadanie z uniwersum Diuny oraz dwa rosyjskie: mroczne jak dusza Putina, świetnie napisane. Jestem bardzo ciekawa, czy szerokiemu gremium spodobają się tak samo jak mnie! Szykujemy teraz numer listopadowy, do którego trafią m.in. krótkie, smakowite opowiadanka Jeffa Noona wyszukane i przetłumaczone przez Marcelego Szpaka.

Mój drugi zbiór opowiadań piekielnych, który zgodnie z planem miałam kończyć na początku września, niestety leży na razie odłogiem. Nie mam pojęcia, kiedy uda mi się wyciszyć i skupić na tyle, żeby domknąć ten projekt. Nawarstwiły mi się zlecenia i inne zobowiązania, muszę się z nimi systematycznie, po kolei zmierzyć, a po całym zamęcie ostatniego miesiąca mam wrażenie, że jakaś nieprzyjazna siła wyssała mi odkurzaczem z głowy wszystkie siły twórcze. Oby to wkrótce minęło.

Żałuję ogromnie, że nie mogłam pojechać ani na Warszawskie Targi Książki, ani na Warszawskie Targi Fantastyki. Za to w sobotę 11 września wygłosiłam na Kapitularzu Online prelekcję "Świat Zmroczy: zatargi magów, igraszki demonów". Zważywszy, w jakich okolicznościach przyszło mi głosić ten wykład (radykalny niedobór snu, 90% mocy obliczeniowej mózgu zaabsorbowane kryzysem rodzinnym), poszło mi nawet nie najgorzej. Wszystkie wystąpienia były nagrywane i organizatorzy planują je udostępnić online. A w najbliższy piątek (24 września) będę miała spotkanie autorskie w Zespole Szkół Budowlanych przy ul. Słowiczej w Lublinie - wreszcie dla odmiany jakieś wydarzenie na żywo!

Z innych wieści: znajomi podrzucili mi link do obszernej, nieco marudzącej recenzji "Teatru węży" na YouTube - recenzuje niejaki Grafzero. Niezbyt polubił Krzyczącego i otwarcie się do tego przyznaje, w ogóle nie lubi większości bohaterów cyklu poza Zazelem. Nie podpasowała mu też Otchłań i mam wrażenie, że ogólnie uniwersum Zmroczy to nie do końca jego klimaty. Tym większy szacun za tak drobiazgowe omówienie wszystkich pięciu tomów:
Na koniec pochwalę się jeszcze - ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radości, jeszcze w końcówce sierpnia dowiedziałam się, że udało mi się wbić z opowiadaniem do pewnej prestiżowej antologii. Niestety nie mogę wyjawić, co to za antologia i o które opowiadanie chodzi, dopóki książka nie znajdzie się w zapowiedziach, co nastąpi chyba dopiero w 2022 r. Na razie musicie mi uwierzyć na słowo, że wiadomość jest sensacyjna i mam się z czego cieszyć!

Koty mają się dobrze, są tylko pełne pretensji, że troszkę je zaniedbaliśmy przez ostatni miesiąc (miseczki były systematycznie napełniane, ale nikt nie miał czasu głaskać, tulić i czule przemawiać). Będziemy teraz starali się wkupić z powrotem w ich wąsate łaski.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz