2022-07-01

Wieści na początku lipca (w telegraficznym skrócie)

 

Melduję się w biegu przed wyjazdem w góry! Będzie wymarzona powtórka z roku 2015 - Tatry Słowackie, Stary Smokowiec! Nasz autobus do Krakowa odjeżdża z dworca o bezbożnej i nielitościwej porze - punkt czwarta rano! - więc z racji bycia sową wygodniej mi się dzisiaj nie kłaść spać, spróbuję dospać w podróży. 

Kilka ostatnich dni spędziłam nadganiając sprawy, które trzeba było koniecznie domknąć przed wyjazdem. Rzutem na taśmę napisałam między innymi krótkie sprawozdanie (a raczej impresję, luźne wrażenia) z Euroconu 2022 do sierpniowego numeru "Nowej Fantastyki" (wyjściowo miało trafić do numeru czerwcowego, ale najpierw odwlekałam napisanie go, a potem do lipcowego się nie zmieściło...). Nadal wisi nade mną to długie tłumaczenie, z którym walczę już od paru miesięcy w małych porcjach; na razie uporałam się z połową książki, trzeba to wreszcie dokończyć i mieć z głowy... Przez to, że ostatnio w pośpiechu i amoku załatwiałam inne rzeczy, tłumaczenie TEŻ musiałam zaniedbać i w efekcie będę je teraz nadganiać na wyjeździe, na który nie zamierzałam zabierać pracy. No trudno. Długo by opowiadać, dlaczego tej wiosny moje życie stało się, ekhm... skomplikowane i ciągle z czymś się spóźniam, nadganiam na ostatnią chwilę albo z czegoś rezygnuję. Sama się zastanawiam - bo to już nie pierwszy ani nie dziesiąty raz - dlaczego takie sytuacje zawsze kończą się zaniedbywaniem pisania; może dlaczego, że najłatwiej odpuścić to, co wymaga najwięcej wysiłku umysłowego i przełamywania blokad... Powtarzam sobie, że kiedy tylko wreszcie nadgonię zaległości, pisanie znów dostanie taki priorytet, jakiego nie miało, odkąd dokończyłam powieść "Czerń nie zapomina".

A właśnie, z nienajlepszych wieści: niedawno dowiedziałam się od wydawcy, że nastąpiła radykalna zmiana planów i "Świerszcze w soli" na razie niestety zostają w lodówce wydawniczej. Wyjdą drukiem, ale w dalszej perspektywie czasowej, najprawdopodobniej nie w 2022. Szkoda, ale cóż, tak bywa.

Z pozytywów - opowiadania zagraniczne do sierpniowej "Nowej Fantastyki" poszły do składu i jest to naprawdę fajny zestaw (z leitmotivem "Mars/podbój kosmosu", ale są też dwa opowiadania nie o Marsie: jedno o dziewczynie i jednorożcu, a drugie o trupie indyjskich cyrkowców, dżinnie i mściwej bogini, nominowane w 2019 r. do Nebuli). Poza tym jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w dniach 15-17 lipca razem z Anią "Cranberry" Nieznaj zagościmy na Fantasmagorii w Gnieźnie.

A póki co - Tatry, Tatry, Tatry! Przyjmuję zakłady, jak będę sobie radzić kondycyjnie po 2 latach pandemii i po skręceniu kostki! Kostka już od jakiegoś czasu nie boli nawet po długich spacerach czy bieganiu po schodach, więc może będzie dobrze. W planach mamy przede wszystkim te szlaki, których nie udało się zaliczyć podczas wcześniejszych wyjazdów - Czerwona Ławka i Krywań - ale prognozy zapowiadają raczej burzową pogodę, więc zobaczymy, co się uda zwojować.

Na zdjęciach: mój osobisty selfik ogrodowy na tle świerku oraz Sammet przystojniak w letniej szacie, na murku nad furtką. Śliczny jest, bestia, tylko niestety nie lubi być głaskany: jeśli nie jest akurat w wyjątkowo łaskawym nastroju (co rzadko się zdarza), przy próbie głaskania najpierw pojawia się miauk ostrzegawczy, a potem w ruch idą PAZURY.







1 komentarz:

  1. Anonimowy1.7.22

    Bomba!! Powodzenia,wiedźminko! Powodzenia na szlaku!
    Chomik

    OdpowiedzUsuń