Kochani! Z małym opóźnieniem - miłych, spokojnych Świąt Wielkanocnych! A jeśli chwilowo macie już dosyć (ucztowania, zmywania talerzy, interakcji międzyludzkich, whatever), niech Wam poprawi humor ten oto żółty stwór przemieszczający się rydwanem zaprzężonym w drugiego stwora!
Co u mnie słychać? W telegraficznym skrócie: generalnie jest tak, jak przez ostatnie dziewięć lat, czyli mam (za) dużo na głowie i z niczym nie nadążam. Trochę spraw i deadline'ów (w tym jedna spora korekta autorska) skumulowało mi się akurat w okresie okołoświątecznym, a ponieważ na własną zgubę postanowiłam również posprzątać oraz naszykować trochę jedzenia, jutro będę pewnie płakać i kląć nad tymi nieszczęsnymi plikami. Zaniosłam na rodzinne śniadanie wielkanocne domowy chleb z ziołami, przepyszny żur z ziemniakami i kiełbasą - taki gęsty, że łyżka w nim grzęzła, sałatkę jarzynową w wersji nieco odchudzonej (bez jajek na twardo i majonezu) i proste, ale fajne ciasto na jogurcie, a z korektą jestem na razie totalnie w lesie, ALE!! W Wielki Piątek rzutem na taśmę skończyłam pisać opowiadanie do pewnej antologii, która NIE będzie antologią Hardej Hordy! Trochę się śpieszyłam i wyszło coś zupełnie innego niż zazwyczaj piszę - SF bliskiego zasięgu, może mądre, może głupie, nie potrafię tego ocenić tak na gorąco. Na tę chwilę ma 50 tys. znaków, musi się odleżeć i będzie poprawiane.
Wszystko brzmi super! Nie przemęczaj oczu...Zdrowia! A stwory fajne! Chomik
OdpowiedzUsuń