2017-01-16

Krok do przodu, krok do tyłu, czyli o wyrabianiu nawyków


Zawzięłam się 1 stycznia, czyli ciut ponad 2 tygodnie temu, że wreszcie nauczę się porządnie gospodarować czasem w taki sposób, żeby starczyło go na rzeczy, które uważam za ważne dla swojego zdrowia psychicznego, fizycznego i aktywności literackiej. Skończyłam 36 lat, pora się nauczyć tak rozplanowywać dobę, żeby codziennie udało się przeczytać fragmencik jakiejś książki, napisać kawałek tekstu (a w ostateczności wpis blogowy) i pogimnastykować się lub pójść na spacer.

Wydawałoby się, że zadanie banalne, zwłaszcza dla kogoś, kto nie ma dzieci, nie pracuje na etacie i sam sobie organizuje czas. A okazuje się, że guzik.

Żeby śledzić, jak mi idzie wyrabianie nowych, lepszych nawyków, założyłam elegancką tabelę w Excelu. Przyszła połowa stycznia i wychodzi na to, że z trzech postanowień noworocznych najlepiej sobie radzę z realizowaniem pierwszego. Czytać codziennie – łatwizna i sama przyjemność. Na gimnastykę/spacer już nie zawsze mam siły i energię (po drodze trafiło się przeziębienie z kaszlem wymuszające tydzień siedzenia w domu oraz parę migren). A z pisaniem... właśnie zaczynają się schody: tu zlecenie, tam inne sprawy, czyli dokładnie to, z czym zawsze miałam problem: rozsądne dzielenie uwagi i dnia tak, żeby zmieściło się wszystko, co jest do zrobienia.

Relacjonuję to wszystko, bo łatwiej się trzymać postanowień, kiedy się o nich komuś opowie, i łatwiej wyciągać wnioski z błędów, które człowiek przeanalizuje na spokojnie.

Aktualnie statystyka z okresu 01.01 – 15.01.2017 wygląda tak:
Dni, kiedy nie czytałam – 0
Dni, kiedy nie pisałam ani nie blogowałam – 1
Dni, kiedy nie ćwiczyłam ani nie poszłam na spacer dłuższy niż 30 minut – 6

Troll Hans radzi, żeby zmienić rozkład dnia tak, aby pisać priorytetowo przed południem zamiast późno w nocy (teraz z nawyku zaczynam dzień od ogarniania domu: zmywanie, składanie prania, takie tam). Spróbuję przez najbliższy tydzień stosować się do tej rady.

A oto moje lektury styczniowe:


Susanna Clarke, Jonathan Strange i pan Norrell – powieść o magach z Wielkiej Brytanii (dopiero zaczęłam, doszłam do tego, jak pan Norrell przeprowadził się do Londynu i zaliczył swoje pierwsze przyjęcie na salonach)

Olga Tokarczuk, Bieguni – skomplikowana, piękna, poruszająca i mądra książka (już kończę)

Paweł Ciećwierz, Środkowy palec Opatrzności – drugi tom opowiadań o nekromancie Brighelli trzyma poziom (też już kończę).


Nabrałam w ostatnich latach brzydkiego nawyku, żeby nawet świetnie napisane, ciekawe książki rozpoczynać, przeczytać parę rozdziałów, a potem odłożyć na półkę, bo coś mnie znużyło. Tak było z Biegunami i Środkowym palcem opatrzności – jedno i drugie zaczęłam czytać jeszcze w ubiegłym roku (nie wiem, czy Biegunów wręcz nie w 2015!), i potem jakoś nie miałam motywacji, żeby dokończyć. A przecież nie mam tym książkom nic do zarzucenia, wprost przeciwnie! Założenie „czytam codziennie” przyjęłam przede wszystkim po to, żeby pokończyć wszystkie te rozpoczęte lektury, które stoją na półkach i mnie zawstydzają – trochę ich jeszcze czeka w kolejce.


5 komentarzy:

  1. Anonimowy17.1.17

    Rozumiem całkowicie.Gimnastyka weszła mi z latami w krew jak mycie zębów, ale z latami..No, to wszystko kwestia dyscypliny,ale i otoczenia trochę,żeby Ci nie przeszkadzało i nie wyśmiewało.
    Lektury piękne! Lubię Ciećwierza.Ja skończyłam
    Piskorskiego "Czterdziesci i cztery",a wczoraj przeglądałam książkę Dzikowskiej "Tam gdzie byłam",w sumie niezłe,ale jakoś styl mi nie odpowiada.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otoczenie nie przeszkadza, problem jest tylko w wygospodarowaniu czasu, no i w tym, że jak mnie migrena rąbnie, to nie daję rady się ruszać, nie mam aż tyle samozaparcia. Ibuprom max tłumi ból, ale go zwykle nie kasuje do zera, pozostaje machnąć ręką, spisać wieczór na straty i iść spać.

      Usuń
  2. Anonimowy17.1.17

    To na pewno.Nie chodzi ot o,żeby się zarąbać.Ja mam zawsze jakieś zadanie na dzień i staram się je realizować.Też działa.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno zadanie, powiadasz... Może to jest jakaś myśl? Jak ja sobie piszę listę mniejszych i większych rzeczy do zrobienia na najbliższe 2-3 dni, to zwykle wychodzi minimum kilkanaście pozycji.

      Usuń
  3. Anonimowy18.1.17

    Jedno lub dwa,którego nie można odpuścić,przełożyć..Ech,życie weryfikuje zasady!

    Chomik

    OdpowiedzUsuń