Ostatnie dwa miesiące były... pracowite, przypominały w zasadzie nieustający bieg przez płotki. Skończyłam piąty tom "Teatru węży", skończyłam przekład trzeciego tomu cyklu "Ruchomy chaos", napisałam opowiadanie do antologii o Tarnowskich Górach, ogarnęłam poprawki redakcyjne do swojej powieści, przetłumaczyłam wprowadzenie do książki o socjologii relacyjnej, napisałam opowiadanie promocyjne zamówione przez Rebis i wreszcie oddycham trochę swobodniej, choć wisi nade mną kolejny przekład z terminem na połowę sierpnia... W końcówce czerwca może uda nam się z mężem pojechać do Komańczy (z pewnym niepokojem śledzimy tlącą się epidemię, ale wygląda na to, że ani w województwie lubelskim, ani w podkarpackim sytuacja nie rozwija się w złym kierunku).
Chodzą mi po głowie pomysły na różne ciekawe wpisy blogowe o świecie Zmroczy, ale na razie podrzucam tylko drugi fragment opowiadania promocyjnego do piątego tomu "Teatru węży" - darmowy ebook już niedługo pojawi się w sieci. Opowiadanie nosi tytuł "Śnieg i lód", a jego pierwszy fragment przeczytacie tu.
* * *
W pięciu dużych suwerennych
miastach nad Zatoką Snów – Shan Vaola, Tay, Eume, Yever Laren i Kangu – faktyczną
władzę sprawowali srebrni magowie. Wierzyli, że miasta te tworzą wzór w tkance
rzeczywistości mający kluczowe znaczenie dla równowagi świata, której strzegło
ich bractwo znane jako Elita.
Niezbędnym elementem
dbania o tę równowagę było tolerowanie mroczniejszych stron miejskiego życia,
takich jak działalność żebraków i przestępców. Ma się rozumieć, w pewnych
granicach, ale były to granice swobodnie interpretowane i negocjowalne. Żeby
daleko nie szukać, srebrni magowie przyzwalali na istnienie gildii przestępczej
w Tay – półlegalnie. Jej przywódca Velhard oficjalnie był kupcem. Bardzo
bogatym kupcem posiadającym kilka domów, zatrudniającym liczną służbę oraz
zbrojnych do ochrony magazynów.
Śnieg nie wiedziała, czym
w majestacie prawa trudni się mistrzyni Agota, niewysoka, mniej więcej
czterdziestoletnia kobieta o chytrych czarnych oczach. Wiele przestępczyń
rozpoczynało kariery w burdelu, lecz nic w sposobie bycia Agoty nie pasowało do
byłej dziwki. Do złodziejki też nie. Ubierała się ciemno, włosy miała gładko
zaczesane do tyłu i nie nosiła biżuterii, ale jej suknia była z drogiego
aksamitu, a akcent sugerował wykształcenie.
– Velhard ma dla ciebie
pierwsze zadanie, Shial – oznajmiła.
Rozmawiały na zapleczu
kramu z wyrobami kaletniczymi ulokowanego w sukiennicach przy rynku.
Właściciel, rok wcześniej rozpaczliwie zadłużony, bo próbował ratować brata
uzależnionego od gry w kości i karty, siedział teraz w kieszeni u Velharda, a
interes służył do prania brudnych pieniędzy.
– Zamieniam się w słuch.
Mistrzyni złodziejska wstała
i dyskretnie odchyliła skórzaną zasłonę, upewniając się, że kramarz jest zajęty
obsługiwaniem klientów.
– Dziś rano dotarła do
nas wieść o śmierci Estille Merelt – podjęła, siadając z powrotem. – Była
śpiewaczką w teatrze muzycznym, uchodziła za najlepszy sopran w Tay. Miała
kilku bogatych sponsorów. Wynajmowała apartament w kamienicy przy manufakturze
braci Sakaldich, zaraz obok Parku Książęcego.
– Zgaduję, że nie zmarła
z przyczyn naturalnych – powiedziała powoli Śnieg. – Jak zginęła?
– Służąca znalazła ją w sypialni.
Drzwi apartamentu nie były zamknięte na klucz, a Estille leżała w łóżku, sztywna
jak kamień. Ktoś rzucił na nią klątwę lodu. Ponoć wszystko w pokoju pokrywał
szron: pościel, łóżko, dywan, meble i ściany.
– Klątwa lodu to trudny
czar – zauważyła Śnieg. – Na pewno nie splótł jej laik ani fałszywy mag.
– Tak zakładamy. – Agota znów
popatrzyła w stronę zasłony, zniżyła głos. – Velhard oczekuje, że wytropisz
sprawcę.
Śnieg uniosła brwi.
– Druga próba, co?
Mistrzyni złodziejska
uśmiechnęła się nieznacznie.
– Założyłam się z
Velhardem o butelkę wina, że to będzie twoje pierwsze pytanie, Shial.
Żmijka wzruszyła
ramionami.
– Zadałam sobie trud
przeczytania warunków umowy, którą daliście mi do podpisania. Wiem, na jaki
układ się zgodziłam. Mniejsza o to. Czy panna Merelt pracowała dla was?
– Nie.
– Kim byli jej
kochankowie?
Agota pokręciła głową,
uśmiechając się już jawnie, choć bez złośliwości.
– Nie dostaniesz ode mnie
nazwisk, Shial. Rozpytaj się w teatrze muzycznym i wszędzie, gdzie jeszcze
uznasz za stosowne. Jesteśmy bardzo ciekawi, co uda ci się ustalić.
– Momencik. – Śnieg zmarszczyła
brwi, gdy tknęła ją nagła myśl. – Co się stało ze zwłokami tej kobiety? Ktoś je
zabezpieczył, zdjął miazmat? Poddał służącą rytuałowi oczyszczenia? Klątwa lodu
zagraża postronnym tak samo jak klątwa kamienienia albo gnicia!
– Och, tym się zajęli
srebrni. Albo ktoś im błyskawicznie doniósł o sprawie, albo Opiekun Miasta
zobaczył w kryształowej kuli, co się wydarzyło. Zabrali ciało Estille, przesłuchali
służącą, kucharkę i innych mieszkańców kamienicy, a na koniec odprawili rytuały
oczyszczenia, by nikt się nie zaraził.
– I zapewne prowadzą teraz
własne śledztwo.
– Zapewne, ale szybko je
umorzą. Elitę interesuje to, co zagraża równowadze Zmroczy i tkance świata, a
nie przestępcze porachunki.
– Jesteście bardzo pewni
siebie, gdy chodzi o srebrnych – zauważyła Śnieg.
– Równowaga Zmroczy
wymaga, by miasta miały swoją brudną stronę. Srebrni tolerują nas tak, jak
toleruje się wilki w lesie, dopóki nie zagryzamy zbyt wielu owiec. Ale wróćmy
do sprawy nieszczęsnej panny Merelt. – Agota wyjęła z kieszeni grawerowane mosiężne
puzderko i położyła je na stoliku. – Tu jest coś, co miała przy sobie w momencie
śmierci. Zakładamy, że wiesz, jak zrobić użytek z takiego przedmiotu.
Aura puzderka była czarna,
nieprzyjemnie rozwibrowana, a na jego powierzchni osiadły drobniutkie kropelki
wilgoci. Śnieg nie musiała go dotykać, żeby wiedzieć, że jest lodowate. Jeszcze
mocniej zmrużyła oczy.
– Wy wiecie, kim jest
morderca. Sprawdzacie mnie tylko.
Mistrzyni złodziejska wzruszyła
ramionami z nieprzeniknioną miną.
– Dostałaś zlecenie,
Shial. Działaj. Oczekujemy pierwszego raportu jutro o zachodzie słońca.
– W jakiej formie mam go złożyć?
– Osobiście. Przyjdź
tutaj.
Ciekawy ten fragment.Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńChomik